Strefa śmierci, Stephen King
tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski*
wydawnictwo: Phantom Press International 1993
ISBN: 8370755283
liczba stron: 473
„Wszyscy robimy, co możemy i to musi wystarczyć... a nawet jeśli nie wystarczy, i tak musi wystarczyć. Nigdy nic nie tracimy.”
To będzie dość niecodzienny wpis.
Recenzję pozostawiam samemu Mistrzowi - nie z powodu lenistwa, ale raczej z uwagi na to, że głos tu należy się Stephenowi. Takiej "recki", jaką napisał sam autor, w życiu bym nie popełniła; poniższe słowa pochodzą z książki "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika" Stephena Kinga, wydanej nakładem Prószyńskiego i s-ki w 2008 roku (którą, notabene, serdecznie polecam).
O "Martwej strefie" aka "Strefie śmierci" autor pisze tak:
"Jedyna moja powieść oparta na planie akcji, którą naprawdę lubię, to „Strefa śmierci” (i przyznaję, że należy do moich szczególnie ulubionych). [...]"
"Główny bohater „Strefy śmierci”, Johnny Smith, także jest przeciętnym równym gościem. Tylko że Johnny nie udaje. Jedyną rzeczą, jaka wyróżnia go z tłumu, jest pewna ograniczona zdolność postrzegania przyszłości, dar będący wynikiem przeżytego wypadku. Gdy Johnny ściska dłoń Grega Stillsona podczas politycznego mityngu, nawiedza go wizja polityka zostającego prezydentem Stanów Zjednoczonych i wywołującego trzecią wojnę światową. Johnny dochodzi do wniosku, że istnieje tylko jeden sposób niedopuszczenia do tego, jedyny sposób ocalenia świata: posłać Stillsonowi kulkę w łeb. Johnny różni się od innych gwałtownych wizjonerów - paranoików tylko pod jednym względem: on naprawdę widzi przyszłość. Ale czyż oni wszyscy tego nie twierdzą?Sytuacja ta kryła w sobie spory potencjał, nerwową obietnicę. Pomyślałem, że coś powinno z tego wyjść, jeśli zdołam sprawić, by Johnny wydał się nam naprawdę porządnym facetem, a przy okazji nie zamienić go w gipsowego świątka. To samo ze Stillsonem, tyle że na odwrót: chciałem, żeby był autentycznie groźny i naprawdę przeraził czytelnika.[...]"
[S. King, "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika"]
"Strefa śmierci" (przeczytałam stare wydanie, którego okładka widnieje na zdjęciu obok) to dość spokojnie płynący thriller psychologiczny z drobnym akcentem paranormalnym. Przypomniał mi "Dallas '63", i, jak teraz o tym myślę, właściwie obie te powieści mają wiele ze sobą wspólnego. Z tym, że "Dallas '63" dotyczy przeszłości, zaś "Martwa strefa" - przyszłości. Niemniej obie powieści dostarczyły mi pysznej rozrywki. Obie są kilkuwątkowe - pojawia się odrobina polityki, miłość, troszeczkę umiarkowanej grozy, seryjny morderca, a całość utrzymana jest w dość spójnym tonie obyczajowym, spiętym intrygującym elementem fantastycznym (W "Dallas '63" - portal, tutaj - zdolność widzenia przyszłości). Czyta się bardzo lekko, bardzo szybko i bardzo chętnie.
Zastanawiam się tylko na jedną rzeczą - matka Johna Smitha (dość zabawne, co? Szkoda, że nie pojawiła się w powieści żadna Jane Doe) - jest baptystką, wierzącą w to, że Bóg zabierze wybranych do Nieba... statkami kosmicznymi. Czy to nie scjentolodzy w to wierzą? Nie wiem, jeśli ktoś z Was wie, proszę, powiedzcie. Bo nie wiem, czy to błąd w przekładzie, czy moja niewiedza.
Wątek polski również jest, a jakże - kilka wspomnień wojennych, Warszawa, Niemcy, 1939 rok. Jest też nawiązanie do samego siebie - mianowicie wspomnienie o książce "Carrie". I nawiązanie do wielu innych powieści, wszak i tutaj pojawia się Castle Rock.
Czy polecam? JASNE! Jest to książka, która wciąga od pierwszej strony (co jest dość wyjątkowe u Kinga), a nawet gawędziarskie opisy i przydługawe historyjki nie nużą. Tak, jak sobie to autor obmyślił - lubimy Johna, nie lubimy Grega. Zdecydowanie świetnie się bawiłam podczas lektury.
Oczywiście jest i ekranizacja! Film pt. "Martwa strefa" powstał w 1983 roku na podstawie książki, a główną rolę zagrał Christopher Walken.
Zrecenzowano w ramach wyzwań:
"Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika" przeczytałem dosyć niedawno i ten opis (recenzja Kinga ;p) nie za bardzo mnie przyciągnął, jednak kiedyś trzeba będzie sięgnąć po "Martwą Strefę"... To chyba oczywiste, bo to KING ;D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Melon
PS: Nie mam bladego pojęcia w co wierzą baptyści, ani scjentolodzy i powiem szczerze, że nic mnie to nie obchodzi ;). Sorki ;P.
O, widzisz. A mnie się "Pamiętnik..." bardzo, bardzo, BARDZO podobał, bo można było poznać autora nieco bliżej, poczytać o etapach powstawania jego książek i jego sławy, o wypadku, i w ogóle - poznać go jako człowieka "z drugiej strony". Uwielbiam też wszelkie posłowia, "od autora", wstępy i tego typu zabiegi Kinga, w których opisuje swoje przejścia z daną książką.
UsuńA książkę przeczytaj, 'fajna' jest ;)
Najbardziej co mi utkwiło w pamięci z "Jak pisać..." to, że za "Carrie" King zgarnął razem z wydawcą jakiś milion dolców... I dlaczego tak nie mam w Polsce, ja się pytam?
UsuńTak to bym sprzedał Perypetie Flapa i już by się coś nawinęło do kieszonki ;D.
King to najlepiej opłacalny pisarz na świecie, więc cóż... ale od czegoś trzeba zacząć! ;)
UsuńNiestety, nie pomogę w kwestii tego, czy to chodzi o scjentologów czy baptystów. Natomiast jeśli chodzi o samą książkę - prędzej czy później przeczytam, bo chcę bardzo nadrobić kingowskie zaległości :)
OdpowiedzUsuńW przypadku scjentologów to masz rację. Oni wierzą w te statki kosmiczne. Baptyści są odłamem chrześcijaństwa. Co do książki to muszę przeczytać, bo mam spore zaległości co do Kinga. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to nie rozumiem, dlaczego w książce uparcie jest o baptystach, a że to dość rozbudowany wątek - tym bardziej. Dziękować! :)
UsuńDo mnie niestety King nie przemawia, ale jak mawia moja przyjaciółka do pewnych książek trzeba dojrzeć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie sądzę, by trzeba było dojrzewać do Kinga - po prostu albo się lubi, albo nie :) Nie wszyscy musimy lubić to samo (na szczęście) ;)
UsuńKsiążka nadal przede mną;)
OdpowiedzUsuńZaczęłam "Dallas 63" ale utknęłam w połowie, może wreszcie dokończę. Natomiast bardzo chcę przeczytać horrory Kinga i myślę, że zacznę od Miasteczka Salem i Lśnienia, ale Martwa strefa też na pewno się pojawi.
OdpowiedzUsuńLśnienie koniecznie! ;) "Martwa strefa" do horrorów raczej nie należy, przypomina bardziej "Dallas 63" - skoro ciężko Ci idzie z nią, to z Martwą strefą będzie podobnie.
UsuńCzytałem, ale nie wciągała od pierwszej strony :) Pamiętam jeszcze Stillsona - kawał skur..., co świadczy o tym, że Kingowi udało się wykreować straszną, ludzką postać. W dodatku całkiem przyzwoite zakończenie - nie będę spoilerował czy smutne, czy wesołe, ale podobało mi się :) Od połowy była świetna.
OdpowiedzUsuńCo do matki Johna nie szukałbym logicznego wytłumaczenia jej poglądów, bo z tego co pamiętam wierzyła niemal we wszystko :) Irytująca postać...
Stillson owszem, parszywiec, a zakończenie mi również się podobało, bardzo... hm, bohaterskie :) A matka Johna owszem, była szalenie irytująca, dziwiłam się, czemu nikt nią porządnie nie wstrząśnie, ale z tego wszystkiego żal mi było ojca Johna, cóż, dobrze że później już było z nim okej ;)
UsuńAle Kinga w tej notce!
OdpowiedzUsuńPodejrzane. :P
UsuńCzemu? :)
UsuńKing to King - jemu się nie odmawia :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie dziwna sprawa z wiarą matki Smitha, bo w końcu baptyzm to chrześcijański nurt należący do protestantyzmu, więc nie uzna tam statków kosmicznych, coś mi się wydaje, że autorowi pomieszały się zagadnienia ;-)
No właśnie nie wiem, czy autorowi, czy tłumaczowi. Ale z drugiej strony to był 1979 rok, może wówczas scjentologia była odłamem baptyzmu? Nie mam pojęcia, bo się nie znam, ale przyznam, że to było nieco irytujące. W moich okolicach jest dość pokaźna mniejszość baptystów i nigdy nie słyszałam, aby oczekiwali na UFO podczas apokalipsy.
UsuńChciałabym przeczytac wszystkie ksiazki Kinga, ale za soba dopiero mam jedna:D "Misery" . Polecam:)
OdpowiedzUsuńOd czegoś trzeba zacząć, a Ty zaczęłaś akurat od bardzo dobrej strony :) W sumie zazdroszczę Ci, że tak wiele Kinga przed Tobą :)
Usuń"Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika" - mam w planach od tak dawna, że ho ho. A za pozostałe książki też się pewnie w końcu wezmę. "Martwa strefa" jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńJeśli byłabym na Twoim miejscu, miałabym kasę tylko na jedną z tych książek, wybrałabym "Pamiętnik rzemieślnika" ;) Taka mała sugestia :)
Usuńostatnio czytałam miasteczko Salem, które jakoś nie powaliło mnie na kolana i na razie odpuszczam sobie Kinga :)
OdpowiedzUsuńOj, nie ma co się zniechęcać po jednej próbie :)
UsuńUwielbiam tę książkę. Niby nic oryginalnego, ale tak wciąga, że szok. No i zadaje intrygujące pytanie, na które do dzisiaj nie potrafię sobie odpowiedzieć:)
OdpowiedzUsuńEkranizacja jest troszkę gorsza, a to dziwne, bo na ogół Cronenberg mnie zachwyca, ale nie porównując do książki chyba można śmiało obejrzeć:)
Martwej strefy jeszcze nie czytałam, ale mam już kilka ulubionych powieści Kinga. Po Cmentarz zwierząt czy Miasteczko Salem sięgałam już kilkukrotnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu i pamiętam, że podobała mi się. Na scjentologii niestety zbytnio się nie znam. :/
OdpowiedzUsuńHeh, polskie wątki. One często lubią powracać w tekstach Kinga sam nie wiem czemu. Martwej strefy dotąd nie czytałem, ostatnio skupiam się na Mrocznej wierzy, ale długo nie mogę zdobyć trzeciego tomu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przeglądając posty domyślam się że masz słabość do tego autora ;-) Ja póki co czytałam tylko Dallas i książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Skoro ta ma z nią w pewnym sensie wiele wspólnego, to myślę że tytuł warto zanotować. Może uda się gdzieś zdobyć :-)
OdpowiedzUsuńOwszem :) A książkę polecam, minęło trochę czasu, a wciąż do niej wracam myślami.
UsuńWciąga od pierwszej strony?!?! rzeczywiście rzadkie to zjawisko u Kinga :) bo zwykle przez pierwsze 100 stron nudzę się jak mops i przysypiam :)
OdpowiedzUsuńZaskakujące, prawda? :) Ano, tutaj naprawdę wciągnęło od razu :)
Usuń