Zabić drozda, Harper Lee
tytuł oryginału: To kill a mockingbird
tłumaczenie: Maciej Szymański
wydawnictwo: REBIS 2006
ISBN: 978-83-7301-547-0
liczba stron: 424
Cytaty z książki wyd. Książka i wiedza, 1971, przek. Zofia Kierszys
"Naprawdę odważnym jest się tylko wtedy, gdy się wie jeszcze przed walką, że się dostanie cięgi, ale mimo to przystępuje się do tej walki tak czy inaczej i doprowadza się ją do końca bez względu na przeszkody. Zwycięża się wtedy rzadko, ale przecież czasami się zwycięża"
Jean Louise Finch, zwana Smykiem, to dziewczynka, która wraz z ojcem Atticusem i bratem Jemem mieszka w Maycomb na Południu. Smyk jest łobuziakiem i swoim sposobem bycia nie rokuje żadnych nadziei na to, że w przyszłości będzie damą - w ogrodniczkach, na bosaka, wiecznie pakuje się w kłopoty, a moc jej pięści zna prawie każdy buntownik ze szkoły.
"...bo ja go [Atticusa] zapytałam, czy jestem twardy orzech, a on powiedział, że nie bardzo, w najgorszym razie taki, który on zawsze może zgryźć, więc żebym się nie martwiła nawet przez sekundę, że on sobie na mnie połamie zęby"
Niemniej Smyk, choć sama by tego o sobie nie powiedziała, jest dziewczynką, która przez swoje krótkie dotychczasowe życie idzie z odwagą i honorem, a dobre imię rodziny stawia na pierwszym miejscu.
"Ciocia Alexandra była fanatyczką na punkcie mego stroju. Uważała, że nie ma dla mnie nadziei: nigdy nie zostanę damą, jeśli nadal będę chodziła w spodniach; gdy powiedziała, że nie umiem robić nic w sukience, odrzekła, że nawet myśleć nie powinnam o robieniu czegokolwiek, co wymaga spodni."
Pierwsza część powieści skupia się na historii Radleyów, rodziny, która spowija niewinne serca dzieci niepokojem. Otóż w domu Radleyów mieszka Dziki Radley, Arthur, który od wielu lat nie wychodzi z domu. Jego osoba owiana jest legendą, jakoby Dziki Radley wychodził z domu nocą i w świetle Księżyca chodził po ulicy jak upiór, niekiedy zaglądając w okna...
Druga część poświęcona jest dość beznadziejnej sprawie, którą zajmuje się Atticus. Ojciec Smyka jest adwokatem i oto w udziale przyszło bronić mu Murzyna, Toma Robinsona, oskarżonego o gwałt na białej dziewczynie.
"W naszych sądach, kiedy na jednej szali jest słowo czarnego, a na drugiej słowo białego, wygrywa zawsze biały. To paskudne, ale taka jest prawda życia"
Sporo miejsca poświęcono rozterkom Smyka nad kwestiami rasowymi. Dzieciaki nie rozumieją, dlaczego Murzyni są tak napiętnowani w społeczeństwie, wszak mają na co dzień do czynienia z jedną kolorową służącą, i nie jest wcale taka zła. Przemyślenia i działania Smyka zdumiewają rezolutnością i inteligencją dziewczynki, której po prostu przyszło żyć w czasach, kiedy rasizm był na porządku dziennym. Wspaniałe, rzeczowe dyskusje ubarwiają tę powieść tak, że nie da się ukryć uśmiechu, pomimo gorzkiej prawdy w nich zawartych:
"- Jem - zapytałam - co to znaczy: mieszane dzieci?
- Na pół białe, na pół kolorowe. Widujesz je, Smyk. Znasz tego gońca z drogerii, takiego rudego z wełnistą głową. On właśnie jest na pół biały. Tacy są naprawdę smutni.
- Smutni... dlaczego?
- Bo nigdzie nie należą. Kolorowi ich nie chcą, bo oni są na pół biali, a biali ich nie chcą, bo oni są kolorowi, więc muszą być tak pośrodku.
[...]
- Ale tutaj wystarczy mieć choć kropelkę krwi murzyńskiej, żeby być zupełnie czarnym"
To piękna powieść. Ten, obecnie dość wstydliwy dla Amerykanów, okres połowy XX wieku opowiedziany słowami dziewięcioletniej, krnąbrnej dziewczynki, wyciska łzy i wywołuje bezsensowne poczucie bezradności.
"Myślę, że jest tylko jeden rodzaj ludzi. Ludzie"
Polubiłam bohaterów tej, napisanej przed przeszło pięćdziesięciu laty, powieści i żałuję, że przeczytałam ją dopiero teraz. To mądre, ważne studium wstydliwej historii i okresu przemian światopoglądowych, dokonujących się zbyt powoli.
Proces Murzyn kontra Biała sprawia, że naprawdę nie potrafię zrozumieć tamtych czasów. Pola bawełny, zraszane potem ciężko pracujących 'kolorowych', przybierają tu iście symboliczną postać; mamy już tę równość, ale jakim kosztem? Zawsze się brzydziłam uprzedzeniami i brzydzić się będę nadal.
"Jedyna rzecz, jaka nie podlega przegłosowaniu przez większość, to sumienie człowieka"
Zrecenzowano w ramach Trójki E-Pik
Mimo, że leży na półce ponad 30 lat jeszcze dopiero przede mną.)
OdpowiedzUsuńTwój blog jest drugim, jaki znam, gdzie nie można subskrybować komentarzy mimo, że pozornie wszystko jest tak samo jak na innych blogach.
OdpowiedzUsuńCiekawe co jest tego przyczyną.)
moje zaczytanie.pl
UsuńNo niestety, nijak nie mogę tego ustawić. Pewnie szablon taki jakiś...
UsuńNo właśnie, to ja chyba jestem tym pierwszym blogiem i też za nic w świecie nie wiem jak to ustawić. Sprawdziłam wszystkie opcje, przekopałam pół internetu i nic. :(
UsuńTeż przekopałam, kombinowałam, wpisywałam jakieś dziwne kody do html... i nic. No cóż, AnnRK - jesteśmy wyjątkowe :)
UsuńW tej sytuacji wolałabym być jak wszyscy. ;)
UsuńMiałam okazję zapoznać się z tą książką w ubiegłe wakacje. Byłam naprawdę poruszona, to świetna literatura!
OdpowiedzUsuńChyba nie zamierzam po to sięgnąć. Moje wewnętrzne "Ja" mówi mi, że to książka nie dla mnie (kto jest super? kto ma wewnętrzne "Ja"? Melon ma ;D)...
OdpowiedzUsuńWidzę, że już wkrótce będzie "Ręka Mistrza"... uua ;). Nie mogę się doczekać ;P.
Pozdrawiam!
Melon
czytałam fragment "Zabić drozda", który był w moim zeszłorocznym podręczniku do polskiego. szczerze? niezbyt mi się podobał. i raczej nie mam ochoty zapoznawać się z całością.
OdpowiedzUsuńTak, leży na półce i ciągle czeka, bo wiem, że to jedna z tych książek na które muszę mieć ochotę i nastrój. Nie jest to łatwa lektura, więc i warunki czytania muszą być sprzyjające:)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam tę książkę, gdy miałam chyba 12 albo 13 lat. Wtedy zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Już sporo czasu temu kupiłam sobie swój własny egzemplarz, właśnie z Salamandry. Na pewno do niej wrócę.
OdpowiedzUsuńOj, tak, sądzę, że jak się czyta tę książkę "za smarkacza", to robi jeszcze większe wrażenie. To przez ten język, prosty, dziecinny, dzięki któremu 12-latki mogłyby się identyfikować z bohaterami, a zarazem jest tu bardzo dużo poważnych treści podanych w lekkostrawnym, nieco wręcz idyllicznym stylu.
UsuńMam w planach "Zabić drozda", ponieważ słyszałam wiele pozytywnych recenzji. A jeżeli chodzi o książki związane z tematyką segregacji rasowej, to polecam "Służące", które jakiś czas temu recenzowałam na swoim blogu :).
OdpowiedzUsuńNa "Służące" mam chrapkę, odkąd obejrzałam (piękny!) film. Jak zdobędę, na pewno się i tu pojawią :)
UsuńPoza tym Twoją recenzję czytałam i nawet skomentowałam :)
UsuńMimo ciekawej recenzji, chyba sobie daruję tą pozycję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę i oczywiście próbowałam ją czytać (kiedyś, lat temu wiele), ale nie mogłam się przez nią przebić, w sumie nie wiem dlaczego, jednak powieść porzuciłam i tak sobie bidna do tej pory leży, chyba czas się z nią przeprosić.
OdpowiedzUsuńNa "Drogówce" byłam, cóż mogę rzec, mocne, ostre, dyskusyjne kino, ale... podobało mi się :-)
Za niedługo sama się przekonam, bo i ja chyba dam się na "Drogówkę" namówić... no, zobaczymy, jak to wypadnie ;)
UsuńBardzo mnie ciekawią Twoja wrażenia po sensie. Film przedstawia bardzo dyskusyjny obraz, w sumie do tej pory toczę zacięte dyskusje ze swoją przyjaciółką na temat czy produkcję można zaliczyć do dobrych i intrygujących, czy też do kiepskich i żenujących.
UsuńJa uwielbiam takie książki, które dają do myślenia i głęboko wierzę w to, że Zabić drozda z pewnością mi się spodoba. Zostały mi tylko 4 książki do przeczytania z biblioteki i będę znowu mogła ruszyć na polowanie ciekawych pozycji. Może i tą znajdę.
OdpowiedzUsuńŚwietna, świetna, świetna książka. (Wiem, elokwentna jestem). A film widziałaś? Też bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie widziałam. A Twoja elokwencja powala na kolana :) Przynajmniej wiadomo, że Ci się podobało :)
UsuńNie czytałem, nie czytam i nie przeczytam :) Nie kręcą mnie dziewczynki, drozdy, ani murzyni. Wiem, że ten post jest równie dla Ciebie istotny co hurtowe ceny słomy na polskim rynku, ale chciałem zostawić tutaj swój kolejny ślad.
OdpowiedzUsuńJestem jak ninja - nawet jeśli nie komentuję to nigdy nie masz gwarancji, że nie widzę jak piszesz :P Mogę się czaić za laptopem, na suficie, albo pod łóżkiem - nigdy nie wiesz...
Tzn. chciałem napisać, że czytam wszystkie posty :P
Akurat ceny słomy na polskim rynku nawet mnie ciekawią, bo mam kury, a i słomę kupuję :)
UsuńPod łóżkiem lepiej nie. Zakrztusiłbyś się kurzem.
Zrozumiano! Miło mi :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiby znane, ale nie miałam okazji czytać. Ale z pewnością nadrobię :)Pozdrawiam
UsuńDaaawno temu oglądałem film z Peckiem, ale praktycznie nic z niego nie pamiętam, więc chyba warto byłoby sobie powtórzyć. A przedtem dobrze byłoby przeczytać książkę, o której do tej pory nawet nie wiedziałem, że istnieje.
OdpowiedzUsuńNajlepsza książka, jaką przeczytałam w 2012 roku. Na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę. Teraz przymierzam się do filmu, podobno dobry.
OdpowiedzUsuńPS Bardzo lubię "Here comes your man" :)
A jak ładnie to śpiewał Joseph Gordon Levitt w "500 dni miłości" ;)
UsuńWreszcie przeczytałem i ta książka mnie dosłownie powaliła na kolana. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńna tę książkę czaję się od dawna i wiem, że kiedyś na pewno ją przeczytam! coś czuję, że naprawdę warto :)
OdpowiedzUsuń