Miasto słońca, David Levien
tytuł oryginału: City of the Sun, 2008
tłumaczenie: Rafał Linkiewicz
wydawnictwo: Papierowy księżyc, 2009
ISBN: 9788361386001
liczba stron: 372
"Mamusiu wezwij hydraulika, zniknąłem. Zniknąłem w odpływie..."
Piotrek napisał w swojej recenzji tej książki o syndromie jeszcze jednego rozdziału. Nie, nie kłamał. Książka właściwie czyta się sama. Ze mną to było tak: przekopanie kawałka ogrodu, przerwa na papierosa i kilka rozdziałów. Posianie dwóch grządek, przerwa na papierosa i kilka rozdziałów. Z uporem maniaka wypełniałam obowiązki, by jak najszybciej znów znaleźć się w świecie przedstawionym przez Leviena, co muszę zaliczyć jako kolejny plus - wydajność mojej pracy rośnie wprost proporcjonalnie do niecierpliwości, by wreszcie wrócić do lektury :) I teraz, w piątek wieczorem, gdy odłożyłam już przeczytaną książkę na bok, zapaliłam papierosa i piszę tę recenzję słuchając radia, uśmiecham się od ucha do ucha. To naprawdę świetna książka.
Dzięki, Piotrek ;)
"Matki wiele rzeczy czują szybciej"
Poznajemy przyjemnego czternastolatka, Jamiego Gabriela, podczas porannych przygotowań do pracy - chłopak przed szkołą rozwozi gazety. Nastolatek wsiada na rower, zarzuca sobie torby z gazetami na ramiona i jedzie... prosto w ręce porywaczy. To Carol, matka chłopaka, pierwsza przeczuwa, że coś się stało. Coś bardzo, bardzo złego.
Po kilku dniach policja wciąż nie ma żadnych tropów. Nie było żądania okupu. Nigdzie nie ma śladu chłopca. Policjanci mydlą zrozpaczonym rodzicom oczy, ale ostatecznie wzruszają ramionami.
"Czasami ojcowie wolą nie wiedzieć"
Paul, w skrajnej już desperacji, po trzynastu miesiącach od zaginięcia syna, zwraca się o pomoc do Franka Behra, prywatnego detektywa, eks-gliny. Behr (z początku niechętnie) przyjmuje zlecenie. On jeden zajdzie znacznie dalej, niż wszyscy policjanci, którzy obiecali Gabrielom pomoc razem wzięci.
Nie chcę zdradzić zbyt wiele, więc dodam jedynie, że ta z pozoru beznadziejna sprawa doprowadzi Paula i Franka do grubszej afery, w której będą mieli do czynienia ze złem, które ewoluowało na wyższy poziom.
"Miasto Słońca" to rewelacyjne połączenie powieści sensacyjnej, thrillera, kryminału, powieści szpiegowskiej i... obyczajowej. Obok wartkiej akcji płyną leniwym nurtem wątki poboczne: rozpacz rodziców, mroczna historia detektywa, obiecująca randka i przykry, powolny rozpad małżeństwa. W pewnym momencie odkrycie, co się stało z Jamiem, staje się obsesją Paula, a i Carol potrzebuje jakiegoś closure. Rodzice są przekonani, że chłopiec nie żyje. Ale potrzebują pewności i wiedzy, co się z nim właściwie stało. Dotarli już do tego miejsca, w którym każda wiadomość jest darem, nawet ta najmroczniejsza.
Doprawdy nie wiem, co jest tak wybitnego w tej powieści. Scenariusz - przyznaję, dość hollywoodzki, finał - dość pospieszny, cała fabuła - dość wtórna. Może fakt, że przez pryzmat samego śledztwa poznajemy bliżej samego detektywa, który jest istotnie najciekawszą postacią powieści, a porządne tło obyczajowe pozwala na maksymalne wczucie się w historię. Dopingujemy bohaterom, trzymamy za nich kciuki, śledzimy ich losy z wypiekami na twarzy. Podejrzewam, że to właśnie treść, sposób prowadzenia akcji, lekkie pióro autora sprawiają, że nie można się od książki oderwać. W każdym razie ja nie mogłam, a napięcie... jak to się mówi? Można było je nożem kroić? ;) Nawet jeśli się tak nie mówi, to z pewnością podczas czytania "Miasta Słońca" napięcie nie odpuszczało ani na momencik, na stronę, ani nawet na maleńki akapicik ;)
"Miasto Słońca to trzymający w napięciu thriller w stylu Dennisa Lehane'a i Michaela Connelly'ego, polecany przez samego Harlana Cobena"
Czy thriller to nie wiem. Ale choć raz okładka nie kłamie.
Tytuł ten pojawił się na liście 225 najlepszych kryminałów ever - chyba wiadomo, kto go tam umieścił ;) I słusznie!
David Levien |
David Levien jest scenarzystą, który ma na koncie takie cuda jak Oceans' Thirteen, Hazardziści czy Ława Przysięgłych, a "Miasto Słońca" to jego literacki debiut.
Proszę państwa, to ja poproszę same takie debiuty.
Skoro to jeden z najlepszych kryminałów, warto do niego zajrzeć.
OdpowiedzUsuńMam w bibliotece, mam w bibliotece! Tralala! Choć z drugiej strony, biorąc pod uwagę liczbę wypalonych przez Ciebie fajek, trochę się tej lektury obawiam. A nuż sama zacznę palić. :P
OdpowiedzUsuńPalenie to tylko pretekst, żeby wrócić do książki :) Bo ile można herbat pić? Albo ile razy można siku robić? Papierosy mają jednak kilka zalet, niewiele, ale jakieś tam są :)
UsuńZ ciekawości mam ochotę przeczytać, ale dopiero na wakacjach, bo skoro to taka wciągająca powieść, to wolę nie ryzykować. Przy wciągających powieściach tracę kontrolę nad swoją obowiązkowością ;)
OdpowiedzUsuńCzyta się szybko, jeden wieczór i po książce :)
UsuńNawet nie myślałam, że może to być tak ciekawa książka, zachęciłaś mnie do lektury, koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńTa lista najlepszych kryminałów ever to był baaaardzo trafiony pomysł, takie perełki tam można znaleźć :) Sprawdziłam katalogi dwóch bibliotek i książki nie ma, buuuu. Ale zaznaczam sobie na liście, że warto zwrócić baczną uwagę na tę powieść :)
OdpowiedzUsuńAno :) Świetna ściągawka :) Zaznacz na liście siedmioma wykrzyknikami, świetna rzecz :)
UsuńPrzekonująca recenzja, rozejrzę się w bibliotece za tą książką. ;)
OdpowiedzUsuńAleż mnie napaliłaś na tę książkę... :P :D
OdpowiedzUsuńNo bez przesady, Ewciu.... ;)
UsuńPo recenzji Piotrka wrzuciłam "Miasto słońca" do przechowalni żeby czekała na lepsze czasy, ale będę musiała kupić szybciej...Potrafisz człowieka przekonać, oj potrafisz :)
OdpowiedzUsuńPowinnam może poszukać pracy w handlu, skoro tak ;)
UsuńDo przeczytania recenzji skusiła mnie ocena, jak i dwa wielkie napisy na początku posta: sensacja oraz kryminał. Potem zachęcający wstęp. Ostatecznie książkę koniecznie będę musiała znaleźć i przeczytać! Chciałabym poznać tego detektywa:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam :)
UsuńTo Ty papieroski palisz!? A dowodzik jest ;)!? Już lepiej budyń sobie zrobić :D. Chociaż tam też tyle chemii... ale w sumie nie trzeba go robić z proszku... zaraz, zaraz, bo chyba tracę wątek :P.
OdpowiedzUsuńTo chyba taka pierwsza porządna 6 na Twoim blogu ;). Ale naprawdę akcja nie zwalnia!? Przecież to cud jakiś musi być :). Mam nadzieję, że to mi się sto razy bardziej spodoba niż "Dom krwi" i mam również nadzieję, że po tej lekturze narzekać już nie będę :D.
Miłego dnia!
Melon
Dowodzik... Ty wiesz, że wciąż mnie o niego pytają? ;) Miłe... ;)
UsuńPorządnych 6 to było kilka, mój drogi :) Kliknij sobie pod nagłówkiem "Oceny" i tam sobie zobaczysz. W sumie nie szastam 6 na prawo i lewo, ale dość sporo się ich nazbierało :)
I Ty lepiej nie czytaj tego, co ja pochwalam, bo na bank Ci się nie spodoba :P
Ej no tylko raz tak wyszło, a tu już jakieś pretensje :D.
UsuńMnie cały czas ludzie biorą za szesnastolatka, całe szczęście, że nie palę i nie pije :-P
UsuńMelon żadnych pretensji, tylko pamiętaj: co złego, to nie ja :)
UsuńPiotrek, na awatarze nieco starzej wyglądasz ;P
Praktycznie same wartościowe i godne polecenia książki czytasz, a ja tak sobie w notatniku dodaję kolejne tytuły. I tak jeszcze kilka blogów i lista przybiera gigantyczne rozmiary, podczas gdy zniknie z niej czasem jeden, czasem dwa tytuły na tydzień. A czasem żaden :) Nie wiem kiedy ja to wszystko przeczytam, ale może na starość będzie więcej czasu :D
OdpowiedzUsuńSimon, powiem tak: bardzo szanuję swój czas. Dlatego bardzo rzadko sięgam po gnioty. Mam jakiś szósty zmysł może, ale też recenzje dużo dają. I owszem, udaje mi się czytać wartościowe książki, ale to jednak ciągłe poszukiwanie i staranne wybieranie :) Ale nic się nie martw, nie jesteś jedyny z gigantyczną listą - i moja jest dość obszerna, a wszelakie znaczki, wykrzykniki, serduszka, kwiatki i inne symbole doczekały się swojej legendy :P Co by wiadomo było, po co sięgać najpierw :)
UsuńJak mówisz, że w stylu Lehane i polecane przez samego Cobena, a do tego jest na super liście najlepszych kryminałów ever, to ja się chętnie skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No, ba! :)
UsuńTaki długi komentarz napisałam, a internet, akurat kiedy kliknęłam Opublikuj, postanowił się na mnie obrazić. :(
OdpowiedzUsuńDobra, w każdym razie - przeczytam, na pewno! Sprawdziłam, czy jest w bibliotece (jest!) i jak już uporam się ze stosem, wypożyczam "Miasto słońca".
Pierwszy cytat - przedziwny. :O
Ile razy mi się to zdarzyło... teraz jak piszę mega długi komentarz, to kopiuję go, zanim klikam "opublikuj" ;)
UsuńWpadnę na recenzję :)
Ach zatęskniło mi się za jakąś lekturą trzymającą w napięciu. Ostatnio jakieś takie lekkie książki czytałam, ale właśnie zabieram się za Cobena, później jeszcze kilka w planach pozycji i muszę gdzieś upchnąć "Miasto słońca", no muszę!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój entuzjazm :)
UsuńTwoja pozytywna opinia cieszy mnie niemalże tak, jakbym to ja sam napisał tę książkę, he he :-P Jestem rad, że Ci się podobało, ale i odczuwam ulgę - nie dostanę w łeb za rekomendowanie czegoś, co zupełnie Ci nie podeszło ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisana recenzja, może w końcu książka zyska należytą jej popularność i Papierowy Księżyc wyda pozostałe dwie powieści z Frankiem Behrem :-)
Miejmy nadzieję, że się doczekamy kontynuacji po polsku :) Ale na końcu książki jest info, że na stronie www.swiezakrew.pl dowiemy się o kolejnych częściach serii, a strony nie ma! Więc... przyjdzie nam czekać :)
UsuńTym razem Ci się upiekło ;)
Strona przetrwała pewnie tylko rok, do momentu wygaśnięcia domeny, której PK nie przedłużył ;-) Książkę kupiłem kilka miesięcy po premierze (o ile mnie pamięć nie myli...a myli mnie często :p), wtedy jeszcze witryna internetowa żyła, choć nic szczególnie ciekawego tam nie było - jakieś cytaty z recenzji, przybliżenie sylwetki Leviena etc. Sprzedaż książki okazała się niezadowalająca i olali sprawę ;-) Szkoda.
UsuńWiesz, wydawnictwo żeby przetrwać musi zarabiać. Ja to rozumiem, widocznie książka się nie zwróciła. To już nie wina wydawnictwa, które - gdyby zwęszyło okazję do zarobku - z pewnością by wydało inne części, tylko wina czytelników, a raczej - deficytu czytelników. Z jednej strony ludzie mniej czytają, a ci, co to robią, rzadko kupują, a to przez stosunkowo wysokie ceny książek, więc koło się zamyka. Mniej czytelników -> wyższa cena, wyższa cena -> mniej kupujących. Ale strona mogła powisieć :)
UsuńJezeli w takim notowaniu ta ksiazka sie znajduje, to na pewno warto ją przeczytac.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
UsuńTeż chciałabym czytywać takie debiuty. O książce nie słyszałam, ale po opinii Twojej i Piotrka wiem, że koniecznie muszę się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńUwielbiam jak książki tak właśnie wciągają. Czyta się kilka rozdziałów, robi chwilę przerwy i już się chcę wrócić do lektury, żeby się dowiedzieć co się dalej dzieje.:) Skoro i "Miasto Słońca" jest pod tym względem podobne, to chciałbym spróbować:)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, warto :)
UsuńRaczej nożem można kroić ciężką atmosferę niż napięcie ;) Co do książki, to jak wpadnie mi w łapki, to chętnie przeczytam. Lubię mroczne thrillery :)
OdpowiedzUsuńO, rzeczywiście :P Ale miałam mętlik w głowie :)
UsuńAle mi narobiłaś ochoty na tę książkę. Muszę zdobyć i przeczytać! Zazdroszczę wydajności w pracy, jak dobra powieść czeka na poznanie. Ja zazwyczaj zapominam o obowiązkach i czytam, czytam :P
OdpowiedzUsuńCzasami nie można obowiązków odłożyć, jak już się nazbierało za dużo :) A w ogrodzie niestety trzeba szybko ;)
UsuńOhohoh, jak Coben poleca, to weź tu i nie przeczytaj. Ale co tam Coben, jak Paulina daje 6 to jest dopiero rekomendacja :P
OdpowiedzUsuńNabijasz się?
UsuńGuza szukasz?
:P
Ołł szykuje się bójka :D Tylko nie bij w szczepionke :)
Usuń