Achtung, achtung!

Sporo z Was na pewno słyszało o ZOMBIEFILII, a ci, którzy jeszcze nic nie wiedzą, niech mykają szybciutko na facebook (klik). 

Jak będziecie chcieli dodać Zombiefilię do biblioteczki "Chcę przeczytać" na Lubimy Czytać (a z pewnością to zrobicie :P) to nie zdziwcie się, jeśli w gronie wyjątkowych autorów napotkacie moje nazwisko. Nie wiem, czy jurorzy pili, jak oceniali prace konkursowe - grunt, że znalazłam się w gronie szczęśliwców, których opowiadania z konkursu przechodzą do antologii. Póki co zostałam uprzedzona, że czeka mnie droga przez mękę, tfu! korektę, ale cel uświęca środki. To naprawdę super uczucie zostać docenionym i opublikowanym w tak zacnym projekcie. Moja mała cegiełka to opowiadanie pt. "Drosera animalia", lekki pastisz kultu zombie i - podejrzewam - najbardziej delikatna historyjka zbioru (patrząc na nazwiska autorów, to z pewnością). Dlatego szykujcie czytniki i drukarki na lipiec - będziecie mieli co czytać!

To by było na tyle, jeśli chodzi o kącik chwalipięty i mizianie ego, raz jeszcze gorąco zachęcam do szerzenia wieści o Zombiefilii, bo warto - pomijając mój skromny w niej udział znalazło się w niej miejsce dla tak znakomitych autorów jak: Carlton Mellick III, Dawid Kain, Krzysztof T. Dąbrowski, Magdalena M. Kałużyńska, Aleksandra Zielińska, Grzegorz Gajek, Marcin Rojek, Łukasz Radecki, Michał Stonawski, Marcin Podlewski, Paweł Waśkiewicz, Rafał Christ, Karol Mitka, Maciej Kaźmierczak, Sylwia Błach, Artur Kuchta i Paulina Kuchta. A do tego grona doszli jeszcze laureaci konkursu (Artur Olchowy, Bartosz Orlewski, Robert Rusik, Rafał M. Skrobot i ja). 

Warto? Jasne, że warto!

A kto jeszcze nie jest przekonany niech obejrzy sobie trailer:

Niach-niach.