Statek śmierci, Yrsa Sigurðardóttir
"Pokład był zupełnie pusty. Za szybami mostka kapitańskiego nikt się nie pojawił, nigdzie nikogo nie było widać."
Recenzja bierze udział w Wakacyjnym Konkursie dla Syndykalistów
Jedną z najgłośniejszych i nigdy nierozwiązanych zagadek w historii żeglugi morskiej był przypadek statku Mary Celeste. Czwartego grudnia 1872 roku statek został dostrzeżony nieopodal Gibraltaru. Pusty. Osiem osób - członków załogi - zniknęło. Do dzisiaj wciąż żywe są liczne spekulacje związane z losem załogi statku, jednak jej członków nigdy nie odnaleziono - ani żywych, ani martwych.
W takim stanie odnaleziono Mary Celeste |
Yrsa Sigurðardóttir wykorzystała motyw tzw. statku widmo w swojej powieści.
Do portu w Reykjaviku wpływa Lady K. - luksusowy jacht motorowy - i niemal rozbija się o nabrzeże. Na statku nie ma żywego ducha, siedem osób - w tym dwie ośmioletnie bliźniaczki - zniknęło bez śladu. Thora Gudmundsdottir, adwokat, dostanie nietypowe zlecenie od rodziców ojca bliźniaczek. Otóż rodzina, która płynęła statkiem z Lizbony, pozostawiła na Islandii jeszcze jedną córeczkę, maleńką Siggę Dögg. Aby dziadkowie mogli zająć się wnuczką, niezbędna jest pomoc prawnika, by móc wyjaśnić niezwykłe okoliczności zaginięcia Egira i Láry, a wręcz udowodnić ich śmierć. Inaczej towarzystwo ubezpieczeniowe nie wypłaci pieniędzy, które są dziadkom Siggi Dögg niezbędne w procesie adopcyjnym.
Co stało się na Lady K., na tym niesamowitym statku, o którym piszą, że ciąży na nim klątwa? Czy trzech członków załogi i czteroosobowa rodzina z jakiegoś powodu zmuszona była uciekać ze statku na szalupach i dryfują teraz po Atlantyku? Czy może zostali zamordowani? Jeśli tak, to kto jest za to odpowiedzialny? Wkrótce ostatnia opcja zacznie przybierać realną postać, gdy morze wyrzuci jedne zwłoki, ale mimo to odpowiedzi wciąż będą nieuchwytne - martwy człowiek chyba nie płynął statkiem... Nie pomogą tu żadne dane ze statku - łączności nie było, radary nie działały, w dzienniku pokładowym brakuje kilku stron, a w żadnej kajucie nie odnaleziono ani jednego telefonu komórkowego...
"Albo ktoś ich zmusił do zejścia z jachtu, albo zginęli w inny sposób. Właściwie nie ma innej możliwości"
Wyobraźcie sobie tę sytuację przez moment. Luksusowy, bajecznie elegancki statek, płynący na autopilocie, ponieważ nie ma na pokładzie ani jednej osoby. Weszlibyście do takiego jachtu? Nie balibyście się, że... na nim straszy? Że to duchy wymordowały całą załogę i członków rodziny Egira, po czym zasnęły w jakiejś kajucie, czekając... na następny rejs?
Spooky!
Yrsa Sigurðardóttir |
Yrsa Sigurðardóttir, islandzka pisarka, całkowicie przykuła moją uwagę. Czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy i niejednokrotnie zagryzałam zęby. Atmosfera powieści jest mroczna i bardzo niepokojąca, zaś zagadka - niemożliwa do rozwikłania.
Cała fabuła toczy się naprzemiennie. Z jednej strony obserwujemy zmagania Thory z rozwiązaniem zagadki, z drugiej zaś jesteśmy wraz z Egirem na statku i widzimy wszystko oczami podróżników. Walczymy z chorobą morską, która nawet na stabilnym łóżku czy fotelu może wystąpić, jeśli za bardzo się wczujemy w lekturę. Czujemy delikatną woń perfum, ale nie wiemy, kto tę woń roztacza. Próbujemy zrozumieć, co się działo na statku pozbawionym jakiejkolwiek łączności na samym środku oceanu przez tych kilka dni rejsu. I gdy dochodzimy do ostatniej strony, lepiej przywiązać sobie szczękę jakąś chustą, bo jak opadnie - to ciężko będzie ją na powrót nastawić... ;)
Ja osobiście zawsze bałam się historii o statkach-widmach. Jest w tych historiach o dryfujących samotnie wielkich kolosach coś niesamowitego, zaś historia żeglugi wręcz obfituje w takie przerażające opowieści. I nawet jeśli istnieje jakieś wytłumaczenie historii (piraci, paniczny strach przed zatonięciem, wyjście na ląd gdzieś "po drodze"), to mimo to wyobrażenie pustego statku napawa mnie niepokojem. A Yrsa Sigurðardóttir potrafi stworzyć takie napięcie, że ciężko nie odczuć dreszczyku strachu podczas lektury.
Serdecznie polecam. "Statek śmierci" to wciągający, mroczny thriller z zaskakującym finałem i zagadką pokręconą jak loki Magdy Gessler. Przygotujcie się na nieprzerwaną lekturę - naprawdę ciężko oderwać się od tej książki. I zaręczam - będziecie się bać.
tytuł oryginału: Brakið, 2011
tłumaczenie: Małgorzata Bochwic-Ivanovska
wydawnictwo: Muza, 2013
ISBN: 9788377583395
liczba stron: 336
Mnie też zawsze przerażały historie o statkach widmo. Nie wiem dlaczego, ale coś niepokojącego jest w takich historiach. Książką oczywiście jestem zainteresowany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Prawda? Jeszcze luksusowy jacht to pal sześć, ale ogromny statek, z poszarpanymi żaglami, farbą odłażącą od drewna, wyblakłym od słońca i słonej wody... brrr! :)
UsuńStatek-widmo? Chyba widziałam film o takim tytule. ;) Co do książki, to jestem jak najbardziej za, skoro atmosfera jest mroczna i tajemnicza, a inne powieści autorki mnie nie zawiodły, to z chęcią przeczytam ten thriller. W ogóle szybko się uwinęłaś z tą książką, niedawno ją dostałaś, a już przeczytana i zrecenzowana. :)
OdpowiedzUsuńTeż widziałam ten film. Nawet fajny był :)
UsuńA widzisz! To najlepszy dowód na to, że wciąga bardzo. Ja tam oderwać się nie mogłam, oczy na zapałkach, ale jechałam dalej :) Polecam!
Kurczę, leży ta książka u mnie już z pół roku... Mój wielki wyrzut sumienia, zwłaszcza, że bardzo chciałam iść na spotkanie z autorką, na którym promowała tę książkę w Niemczech - nie udało się, niestety. Lubię pokręcone fabuły, choć niekoniecznie loki Gessler, statek-widmo podoba mi się jako motyw, więc czuję się teraz, jakby dostała wielkiego kopa gdzieniebądź...
OdpowiedzUsuńNo wiesz! :) Niech ten kop Cię teraz zmobilizuje :)
UsuńOoo, ta książka też może być dziś u mnie na blogu a jeśli nie dziś to na pewno w ciągu kilku najbliższych dni. :) Się zgrałyśmy... :) I tak samo nam się "Statek śmierci" spodobał - świetna książka! Bardzo lubię tę pisarkę, potrafi stworzyć klimat - nie ma to tamto! :)
OdpowiedzUsuńKiedyś tak się ze Skrzatem zgrałam, z recką "Pancernego serca" ;)
UsuńPokręcona jak loki Gessler, rozwaliłaś mnie:D
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie, lubię motyw statku widmo. Ja będę miała okazję, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o hostel, to w tym terminie nie ma 1-osobowego pokoju, poza tym trochę drogo. Chyba napiszę do tego na Słowackiego ;)
Ok, tak czy inaczej jesteśmy umówione :)
UsuńMuszę jeszcze skoczyć po jakiś plan miasta i kupić bilety na pociąg. Nie ma to jak spontaniczne decyzje ;)
UsuńAle nam się fajnie ekipa zebrała :D
UsuńNo ba! ;)
UsuńRety, doznałam tego uczucia, o którym mówisz! Leżałam na łóżku i miałam wrażenie, że mną też buja tak, jak bohaterami na wodzie. W pewnym momencie czułam się już tak źle, że musiałam odłożyć lekturę. Ach, uroki choroby morskiej, która udziela się od bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, mamy podobne wrażenia. Yrsa naprawdę potrafi zaciekawić i przerazić.
Czyli nie tylko ja miałam chorobę morską... Owszem, wyśmienita książka.
UsuńJeśli chodzi o motyw statku widmo to zawsze źle trafiałam. Bardziej mnie bawił niż przerażał :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tutaj byś się zaskoczyła :)
UsuńJest na mojej liście, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji polecam innego islandzkiego autora: Arnaldur Indriðason. Książka 'W Bagnie' została nawet zekranizowana.
Mam jego (jej?) książkę "Głos", więc też przeczytam.
UsuńDobre! Chcę to! O statku-widmo jeszcze książki nie czytałam. Pokręcone książki są jakby stworzone dla mnie więc nic innego jak tylko dorwać tą książkę!
OdpowiedzUsuńNamawiam, bo warto :)
UsuńInteresujący jest wątek statku widmo. Mnie również zawsze przerażały takie opowieści. Ale do książki z chęcią bym zajrzała.
OdpowiedzUsuńTo polecam :)
UsuńWłaśnie takiej książki szukałam! Dziękuję za polecenie. ;)
OdpowiedzUsuńProszę :)
UsuńLubię pokręcone loki Magdy Gessler, więc myślę, że i "Statek śmierci" przypadnie mi do gustu:-) Wprawdzie ciężko jest mnie zaniepokoić, ale skoro zaręczasz, że będę się bać, to już oczy iskrzą mi się z nadmiaru ciekawości i mam nadzieję, że poczuje dreszcz strachu.
OdpowiedzUsuńYrsa wprowadza nastrój grozy w sposób mistrzowski, więc sądzę, że jak jej pozwolisz, to Cię przestraszy :)
UsuńLubię takie tematy, ale nie chcę się aż tak bać :P Przy Twojej recenzji też małe ciary idą człowiekowi po plecach :)
OdpowiedzUsuńBez przesady :) To thriller, nie horror. Najmocniejszym atutem tej książki jest zagadka :)
UsuńKolejne powieści Yrsy nie odmówię :) Lubię serię z Thorą, a ten statek-widmo mocno mnie kusi.
OdpowiedzUsuńCholera, akurat historie o statku widmo nigdy mnie nie przerażały. Zawsze uważałem, że odnalezienie takiego "niezamieszkanego" statku to świetna okazja do zarobienia pieniędzy :D Może jak przeczytam książkę, to zmienię zdanie :)
OdpowiedzUsuńA co byś z takim statkiem robił? Wyprawiał przyjęcia? Powiedział, że jest nawiedzony i zgarniał kasę od parapsychologów-amatorów? :P
UsuńCzytałam inną książkę autorki i tak średnio mnie wciągnęła, ale ta wygląda duuuuużoooo ciekawiej. Statki widmo uwielbiam. Z tej miłości czytałam nawet jakieś opowiadania (!) fantastyczne (!). =)
OdpowiedzUsuńOooo ;) A jakie?
UsuńSpecjalnie dla ciebie musiałam przekopać BiblioNETkę, bo za nic nie mogłam sobie przypomnieć co to było. Widzisz, jaka ja jestem dobra? :)
UsuńTo była "Czarna bandera" Jacka Komudy.
Ach, dziękuję :)
UsuńUwielbiam tę pisarkę, uwielbiam Thore i oczywiście wszelkie wątki z nawiedzonymi domami, statkami itd. Wniosek? Przeczytam na sto procent tę książkę :D
OdpowiedzUsuńSuper :)
Usuńmoże mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńWłaśnie czytam. Jak na razie jest całkiem nieźle;)
OdpowiedzUsuńUh :)
Usuń
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie! Mimo, że nie lubię pływać statkiem i dostaję choroby morskiej na sam widok bujającego się na falach statku, z chęcią wybiorę się w morską podróż z Yrsą Sigurðardóttir:)
Sądzę, że to będzie bardzo emocjonująca podróż ;)
UsuńMuszę przeczytać, bo leży i czeka ;) A jeśli jeszcze nie czytałaś (Twojego bloga czytam od niedawna i jeszcze całego nie przejrzałam) to polecam tej samej autorki "Pamiętam Cię" :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale już mam na radarze :) Dzięki :)
UsuńSięgnę na 100%, bo autorka całkowicie mnie "kupiła" powieścią "Pamiętam cię" - ciary miałam jak nie wiem :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to przy najbliższej sposobności przeczytam :)
UsuńCieszę się, że podobała Ci się ta powieść;) Czytałam inną książkę tej autorki, ale miałam mieszane uczucia... W tym momencie wiem, że jest duże prawdopodobieństwo że "Statek śmierci" mi się spodoba. Historie tego typu mają niesamowity klimat...
OdpowiedzUsuńOwszem :) Warto spróbować :)
UsuńJa bym wypłynął na taki rejs z duchami :P. Tylko jeszcze wziąć ze sobą dobrą książkę i wakacje idealne :D.
OdpowiedzUsuńJak przeczytałem, książka powinna mi się spodobać :). Jednak nazwisko autorki, którego nawet nie zapiszę, a co dopiero wypowiem jest chyba najdziwniejszym nazwiskiem, jakie kiedykolwiek widziałem :D. Przyjmując oczywiście, że Śnieżek jest całkiem normalne ;P.
Pozdrawiam!
Melon
Był taki serial... Wakacje z duchami :) http://www.youtube.com/watch?v=uJU5dO33nvg tu masz nazwisko pani :) Naucz się wymawiać :P
Usuń