Lód nad głową, Piotr Głuchowski
"Precz ze zmową lewackich elit, precz z neokomunizmem, precz z kulturowym marksizmem i transhumanizmem! Precz z handlarzami idei i zdrajcami Narodu. Nasze obowiązki są polskie i tylko polskie!"
Być może pamiętacie moją niezwykle przychylną recenzję książki "Umarli tańczą" Piotra Głuchowskiego, której kontynuacją jest niejako "Lód nad głową". Niejako, ponieważ obie książki mają ze sobą niewiele wspólnego - jedynie głównego bohatera, Roberta Pruskiego oraz doskonały warsztat pisarski autora. Tak, to będzie kolejna pozytywna opinia, kierowana ku Piotrowi Głuchowskiemu.
Tym razem powieść reportera jest kryminałem politycznym, który - choć fikcyjny - nasuwa na myśl pewne wydarzenia z rzeczywistości. Mamy tutaj krwawą rzeź, w czasie której ginie minister sprawiedliwości i sporo innych osób "u władzy". Następnie mamy morderstwo innego polityka. Mamy parę młodych, pięknych studentów - Pawła i Majkę, którzy posiadają jedną wadę - zadają za dużo pytań. Mamy pewien raport, który nie powinien był nigdy powstać. I wreszcie mamy Roberta Pruskiego, który od czasu wydarzeń opisanych w "Umarli tańczą" pożegnał się z reporterskim życiem na rzecz spokojnej wegetacji wykładowcy i znawcy sztuki.
Kto stoi za zamachem i morderstwem? Czyżby winna była pewna organizacja narodowościowa? Faszyści? Wszechpolacy? A może grupa radykałów jest jedynie kozłem ofiarnym, prawda leży gdzieś ukryta w licznych kontaktach, zaś stawką są ogromne pieniądze? Nie zaspoileruję, gdy przyznam, że nasi studenci nie popuszczą tej sprawie łatwo, a Pruski tylko im w tym pomoże. Wyciągną na jaw tajemnice, które wiele osób chętnie widziałoby ukryte...
"Wyobraźmy sobie jednak przez chwilę bezwzględną organizację, dla której liczą się tylko cele - czy raczej zyski osiągane przez realizację celów - a z drugiej strony koszty ich osiągnięcia".
Ponownie, co chyba stanie się znakiem rozpoznawczym autora, dostajemy pokręconą intrygę, sporą dawkę sensacji, ucieczki, machlojki, brudne grzeszki i mroczne tajemnice. Głuchowski świetnie porusza się po świecie polityków, dzięki czemu powieść brzmi zadziwiająco wiarygodnie. Zakończenie - przepełnione akcją, pościgami i napięciem - mogłoby spokojnie doprowadzić niewytrawnego czytelnika do nerwicy.
Podczas lektury przyszła mi na myśl sytuacja, jaka miała miejsce po tragedii smoleńskiej. Sama tragedia przyciągnęła przed telewizory miliony; pamiętam, jak sama siedziałam zrozpaczona przed ekranem i nie mogłam uwierzyć, jakim cudem tak wiele osób wysoko postawionych mogło zginąć w mgnieniu oka. Stacje telewizyjne "ubrały się" w czarne wstążeczki, ogłoszono żałobę narodową, cała Polska była skonfundowana i smutna.
Do czasu. Jeszcze wrak nie zdążył ostygnąć, a o żałobie nie było śladu. Dziennikarze zaczęli zadawać pytania, doszukiwano się - na gwałt - winnych. W pewnym momencie cała tragedia przemieniła się w medialną szopkę, bazującą na przekrzykiwaniu się i przerzucaniu się odpowiedzialnością. Teraz, gdy słyszymy słowo "Smoleńsk", nie czujemy nic innego, poza irytacją.
Piotr Głuchowski zastosował dokładnie ten sam motyw w swojej powieści. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to z życia wzięte. Zamach na polityka i zabójstwo - niejako "przy okazji" - wielu innych członków elit politycznych, prawniczych i dziennikarskich wywołał wśród naszych fikcyjnych rodaków żal, smutek i panikę; zaś po kilku dniach rozpoczęła się obława, obrzucanie błotem i rozbieranie tragedii na czynniki pierwsze, bez poszanowania niczego, a zwłaszcza prawdy.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to lakoniczny język (typowo reporterski), irytujące zdrobnienia i czas teraźniejszy akcji. Co prawda do tego specyficznego stylu można się przyzwyczaić już po kilku stronach, jednak początki bywają dość trudne. Ale zaręczam, że to są drobne wady, ot, nic nie znaczące szczególiki, które w gruncie rzeczy absolutnie nie umniejszają geniuszowi powieści.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to lakoniczny język (typowo reporterski), irytujące zdrobnienia i czas teraźniejszy akcji. Co prawda do tego specyficznego stylu można się przyzwyczaić już po kilku stronach, jednak początki bywają dość trudne. Ale zaręczam, że to są drobne wady, ot, nic nie znaczące szczególiki, które w gruncie rzeczy absolutnie nie umniejszają geniuszowi powieści.
wydawnictwo: Agora, 2013
ISBN: 9788326812514
liczba stron: 528
Książka czeka już na półce na swoją kolej. Cieszę się, że Ci się podobała, bo jest duża szansa, że mnie także przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńA czytałaś "Umarli tańczą"? :)
UsuńNie, na razie zdobyłam "Lód nad głową". Jak zwykle zaczynam od końca ;)
UsuńAle fajna recenzja bardzo lubię thrillery i kryminały, a o tym Panu nie słyszałam...może to będzie moje pierwsze spotkanie z tym autorem...czy na początek polecasz coś innego??
OdpowiedzUsuńPolecam "Umarli tańczą" na początek.
UsuńBardzo fajnie "podana" recenzja ;) Aż chciało się ją czytać od początku do końca :)Aż do tej pory o tym panu nie słyszałam, więc tym bardziej jestem zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie :)
Cieszę się :) I zaraz wpadnę.
UsuńO autorze w ogóle nie słyszałam, ale że czytałam w zeszłym miesiącu dobry thiller polityczny ("Upał" Ciszewkiego), to całkiem możliwe, że i ten kiedyś przeczytam. Tym bardziej że nie trzeba czytać po kolei :D
OdpowiedzUsuńNie, nie trzeba, szczęśliwie nie ma spoilerów z 'jedynki' ;)
UsuńAle z Ciebie oszustka - mówiłaś, że wyszłaś z formy :) Bzdura - świetna recka.
OdpowiedzUsuńZapewne nie namówię Cię do zdradzenia zakończenia? :D
Oj tam oj tam :) A o zakończeniu możemy pogadać, jak już książkę przeczytasz :)
UsuńMyślę, że mi ten język może przypaść do gustu :) Ale jak będę się brała za autora, to chyba jednak zacznę od pierwszej częśći.
OdpowiedzUsuńDobre podejście :)
UsuńMoże być całkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie tematów politycznych unikam, ale skutecznie zachęcasz recenzją :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawa książka :) Przy najbliższej okazji po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kryminał napisany w czasie teraźniejszym? oj oj oj! Ale muszę przyznać, że powrót masz z przytupem!
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Dziwactwo, nie? :) Ach, i o to chodziło!
UsuńZapowiada się naprawdę ciekawie :) Lubię thrillery, a Twoja recenzja jest bardzo zajęcająca.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałabym Cię zaprosić do mojego wyzwania. Oficjalnie ruszam z nim jutro na blogu. Link tu: http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/
Dzięki kochana, ale ja już nie biorę udziału w wyzwaniach. Wam życzę powodzenia :) A ja i tak czytam prawie same kryminały, więc wiesz... ;)
UsuńPo Twojej recenzji mam ochotę na obydwie częśći.
OdpowiedzUsuńW zasadzie kryminał polityczny nieszczególnie do mnie przemawia, ale twórczości autora nie znam, a chciałabym poznać. I wiesz, przeczytałam recenzję poprzedniej książki i bardziej mnie ona zainteresowała, więc w pierwszej kolejności poszukam "Umarli tańczą".
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam, znając zresztą Twój gust wydaje mi się, że "U.T." z pewnością Ci się spodobają :)
UsuńMam wielką awersję do wszystkiego, co związane z polityką, więc nie wiem, czy dałabym radę przebrnąć przez powyższy thriller polityczny. Chyba jednak nie zaryzykuje.
OdpowiedzUsuńJak wolisz, Cyrysiu ;)
UsuńTak, mi tez podobała się ta książką. Zgadzam się z Twoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńUf, jak dobrze, że nie jestem sama na placu boju, choć przy tej książce to niemożliwe ;)
UsuńThrillery polityczne czytam rzadziej, ale mimo wszystko będę miała na uwadze, bo zapowiada się ciekawie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCo kto lubi :)
UsuńWow, wow, wow - ale super zmiany! Mam na myśli ten podział na treść, uwagi, zalety, wady... Jestem pod wrażeniem, ślicznie to wygląda! Jestem pod tak wielkim wrażeniem, że aż pozwolę sobie mało się skupić na książce ;D
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam thriller medyczny i jestem teraz trochę niechętna "jakimś" thrillerom, wolę coś klasycznego i na mniejsza skalę ;)
Oj, Olu, Olu :) Doskonale wiem, czego masz dosyć... w sensie "jakichś" thrillerów :) Ale pamiętam że o Głuchowskim rozmawiałyśmy i byłaś zainteresowana pierwszą książką ;) Po etapie klasyki wracaj do thrillerów, nie ma lepszego odmóżdżacza ;)
UsuńA, dziękuję, dziękuję. :)
Dlaczego zaraz "oj"? ;)
UsuńSzczerze mówiąc zapomniałam, że byłam zainteresowana jego książką (jasna cholera, czemu ja mam taką krótką pamięć? :/ na serio ostatnio mam z tym problem... potem wyjdzie, że rzucam słowa na wiatr, a nie taka jest moja intencja - po prostu mam mało czasu na czytanie w stosunku do ilości, którą chciałabym przeczytać...)
Lubię odmóżdżacze i pisząc o klasyce miałam na myśli "klasyczny" thriller, w którym po prostu jest zwykła zbrodnia i nie ma żadnych wątków politycznych, medycznych, ekologicznych, czy Bóg wie jakich jeszcze... ;)
Klasyczny kojarzy mi się tylko z Christie... i Twoim Chandlerem :) Ale wiem, co masz na myśli. Może będę w stanie pomóc niebawem :) A książki o Spitzbergenie Ci nie pasują? :P
UsuńZaciekawiłąś mnie :)
UsuńO Spitzbergenie to moje ulubione, rozumiem i wielbię każde w nich słowo :P Szkoda, że ich tak mało na rynku :P
No proszę, jakoś ta książka umknęła mojej uwadze...
OdpowiedzUsuń