Burza słoneczna, Åsa Larsson
"Kwadrans po trzeciej w nocy zaczyna padać śnieg. Początkowo lekki, później coraz gęstszy. Wysoko w niebiosach, ponad pokładami grubych chmur, przewala się szaleńczo zorza polarna. Wije się niczym wąż. Rozprzestrzenia ku uciesze gwiazdozbiorów"
W tym roku nakładem Wydawnictwa Literackiego została wznowiona pierwsza część cyklu szwedzkiej pisarki Åsy Larsson, która pierwotnie została wydana przez wydawnictwo Otwarte i nosiła tytuł "Burza z krańców ziemi". Jest to debiut autorki, zaś cykl powieści był wielokrotnie nagradzany przez Szwedzką Akademię Kryminału.
"I NASTAŁ WIECZÓR, I NASTAŁ PORANEK"
W Kościele Źródła Mocy dochodzi do brutalnego morderstwa jednego z pastorów, Wiktora Strangårda. Zwłoki odnajduje siostra denata, Sanna, która następnie zwraca się do swojej przyjaciółki prawniczki o pomoc. Sanna z jakiegoś niejasnego powodu ukryła się przed policją, przez co automatycznie zostaje uznana za podejrzaną. Rebeka Martinsson przyjeżdża do Kiruny, by zająć się nie tylko przerażoną Sanną, ale i jej dwiema córeczkami.
Sprawą zajmuje się Anna Maria Mella, ciężarna policjantka, która tak naprawdę powinna już siedzieć przy biurku. Wspólnie ze Svenem Erikiem, oficjalnie dowodzącym sprawą, będą musieli nieźle się nagimnastykować, by rozwiązać języki pozostałych pastorów i licznych członków zboru.
Zorza polarna w Szwecji [źr.] |
Åsa Larsson przypomina mi nieco Camillę Läckberg. Jej powieść, pomimo, że opiera się na rytualnym zabójstwie, jest bardzo delikatna, powiedziałabym nawet - kobieca. Nawet opis stanu zwłok jest nieco powściągliwy, ukradkowy, najwięcej makabry dzieje się poza książką - w wyobraźni czytelnika. Kwieciste, metaforyczne niekiedy zdania, skrupulatne życiorysy bohaterów i starannie zbudowane tło sprawiają wrażenie bardzo poukładanych. Dzięki temu każda postać żyje w tej powieści, nie jest tylko imieniem, lecz dobrze skomponowanym bohaterem. Niektórych bardzo lubimy, innych wręcz przeciwnie. Zaś sama intryga nie jest przewidywalna, potrafi zaskoczyć, a opis zboru, działającego niczym sekta - manipulacja, robienie wody z mózgu i wierność jego owieczek - to samo w sobie jest dość przerażające. Fałsz, obłuda, tajemnice - a wszystko to pod przykrywką wiary. Typowe, prawda?
Jakie tajemnice skrywa zbór, który swego czasu dokonał niejako fuzji kilku różnych odłamów religii chrześcijańskiej? Jakie trupy chowają w szafie jego członkowie? Rebeka, przebojowa prawniczka, jako jedna z nielicznych nie będzie się z członkami Źródła Mocy obchodzić jak z jajkiem. I będzie drążyła dotąd, aż uzyska odpowiedzi - które doprowadzą ją do zaskakującego i dramatycznego finału.
Akcja książki jest leniwa, choć nie monotonna; Åsa Larsson nie spieszy się z niczym. Nie skupia się na samym tylko zabójstwie, by prędko dobić do rozwiązania sprawy, tylko delektuje się światem przez siebie stworzonym. Podejrzewam, że to celowe, skoro z tymi bohaterami stworzyła jeszcze pięć kolejnych części serii. Rebeka jawi się jako twarda babeczka, która jest po prostu za dobra, a jej przeszłość związana z Kościołem Źródła Mocy jest wyjawiana stopniowo, podsycając ciekawość. Sanna, która z kolei została całkowicie zmanipulowana przez pastorów i nauczona przez życie tym, że za jej ładną twarz i apetyczną figurę dostaje zawsze to, co chce, irytuje i wkurza. Gdyby nie dzieci, Rebeka już dawno wróciłaby do domu, do pracy w firmie Meijer & Ditzinger, biura adwokatów specjalizujących się w prawie podatkowym. Do Marii Taube, która wydaje się jako jedyna być bezwarunkowo i szczerze oddaną przyjaciółką Rebeki. Jednak wrodzone dobro kobiety nie pozwala jej na ucieczkę z Kiruny, miejsca, z którym wiąże się tak wiele miłych i strasznych wspomnień.
"Burza słoneczna" to świetna lektura dla osób, które nie są mocno zaznajomione z gatunkiem kryminału. Brak drastycznych opisów, wyraziści bohaterowie i dość rozbudowane tło obyczajowe z powolną akcją może zauroczyć. Mi brakowało napięcia i dynamiki, co jednak jest typowe dla powieści wielu skandynawskich autorów. Niemniej spędziłam z tą powieścią jeden dzień - w łóżku, z katarem i gorączką, a czytanie jej sprawiło mi przyjemność i z pewnością sięgnę po kolejne części cyklu. Jest to kryminał w wersji light. Polecam tę powieść tym, którzy chcą przeniknąć do lodowatej północy Szwecji, odprężyć się przy niezobowiązującej lekturze i nasycić się pięknym, niejednokrotnie wręcz poetyckim językiem. I czasem nawet... zaśmiać się:
"Ktoś go zabił. I to porządnie, że tak powiem"
"Burza z krańców Ziemi" została zekranizowana w 2007 roku przez Leifa Lindbloma. Rolę Rebeki zagrała Izabela Scorupco.
Komentarze
Prześlij komentarz