Kulisy polskiego horroru. #3 Michał Stonawski
Michał jest rówieśnikiem Sylwii, z
którą rozmawiałam dwa tygodnie temu. Sam o sobie pisze, że jest w
pierwszej kolejności czytelnikiem, w drugiej – pisarzem.
Bibliofil, podróżnik, Twórca Opowieści Wszelakich – od horroru przez science-fiction do bizarro. Dwukrotnie zadbał o Blok
Horroru na krakowskim konwencie Krakon. Poza tym prowadzi blogopiniotwórczy, w którym zajmuje się szeroko pojętą kulturą –
pisze recenzje, artykuły publicystyczne, felietony. Jest też jednym z pomysłodawców nagrody im. Grabińskiego, o której była mowa podczas tegorocznego, pierwszego Kfasonu - Krakowskiego Festiwalu Amatorów Strachu, Obrzydzenia i Niepokoju. Ta nagroda to horrorowa odpowiedź na nagrodę Zajdla. Oto, jak horror wreszcie stanowczo oddziela się od fantastyki i staje na swych własnych nogach.
Michał ma na koncie już od groma publikacji.
Publikowany w antologiach grozy "31.10. Halloween po polsku" i "31.10.Wioska przeklętych", najnowszym "31.10. Księga cieni", „City 2”, „Horyzonty wyobraźni 2010”, a
także antologiach tematycznych jak „Dziedzictwo Manitou”
(antologii poświęconej Grahamowi Mastertonowi), „O, choinka! Czyli jak przetrwać święta” (zbiorowi świątecznemu),
„Zombiefilii” i „Bizarro Bazar”. Kilkakrotnie publikował na
łamach „Niedobrych Literek” i portalu „Szortal”, pisał też
dla „Grabarza Polskiego” i czasopisma QFant. Pełną listę
publikacji znajdziecie tutaj.
A jak się z nim rozmawia? Bardzo dobrze. Michał ma spore poczucie humoru, dzięki czemu naprawdę fajnie nam się gaworzyło. Ciekawi? Przeczytajcie poniższą rozmowę z cyklu "Na fejsie z...".
A jak się z nim rozmawia? Bardzo dobrze. Michał ma spore poczucie humoru, dzięki czemu naprawdę fajnie nam się gaworzyło. Ciekawi? Przeczytajcie poniższą rozmowę z cyklu "Na fejsie z...".
Dni Fantastyki 2013, Od lewej: Michał Stonawski, Kazimierz Kyrcz, Piotr Szymalski, Marek Grzywacz, Robert Cichowlas, Mariusz Juszczyk. W środku: Edward Lee, Dawid Kain |
Michał Stonawski: Jestem Michał i jestem maniakiem
książek - o, może tak. To cholernie trudne pytanie, bo dużo się ciśnie na usta.
I piszę grozę. I jem orzeszki. I potulnie służę memu kotu :)
Paulina: Moim kotom spodobałaby się ta
odpowiedź ;) Co spośród tych rzeczy najbardziej Cię inspiruje?
Michał: Orzeszki.
To
oczywiście jedyne, co mogę w jakiś sposób wyróżnić, pozostałe czynności są na
równi. Będąc bardziej serio - trudno mi oddzielić moje bibliofilstwo od
pisania. To po prostu nierozerwalnie związane. Nie umiałbym zrezygnować z
jednego i kontynuować drugie.
Paulina: Wyczytałam, że piszesz, odkąd
skończyłeś 8 lat, więc prawie tyle czasu, ile umiesz czytać. Co takiego pisał
ośmioletni Stonawski?
Michał: Pisałem o rzeczach, które były mi
najbliższe - o przygodach moich bohaterów, których sobie tworzyłem z klocków
LEGO. To zabawne, ale myślę, że te zabawki niejako nauczyły mnie tworzyć
historie - do dzisiaj proces pisania przypomina u mnie budowanie z klocków.
Wtedy?
Wtedy najpierw budowałem sobie świat, potem go opisywałem. Wszystko działo się
w dwóch rzeczywistościach - świecie realnym i na papierze.
Czasami
sam wymyślałem historię, czasami rozbudowywałem przeczytane opowieści, jak
legendy arturiańskie, Opowieści z Narnii czy mity greckie.
Michał: Teraz klocki nie są mi już potrzebne
:)
Paulina: Ach tak :) Pytam raczej o coś innego.
Wtedy budowałeś świat i go opisywałeś - a moje myśli idą szybciej, niż nadążam
z pisaniem na klawiaturze ;) Czy teraz budujesz sobie - tym razem w głowie -
historię, a później ją opisujesz, czy historie tworzą się same, na bieżąco w
trakcie pisania?
Michał: Tutaj niewiele się zmieniło - zawsze
budowałem mając ogólny zarys i wskazówki co do efektu finalnego. To, jak dojść
do końca i jaki się on okaże nie było mi wiadome.
Tak
samo jest z pisaniem. Z reguły wiem, jak moja opowieść się skończy, a czasami
wiem tylko, o czym będzie. Reszta pojawia się sama - o krok przede mną,
zupełnie jak następny klocek, kontynuując analogię do zabawek.
Paulina: Więc od klocków lego do całkiem
nieźle rozwijającej się kariery. Kilka edycji "Halloween po polsku",
parę tematycznych antologii, stała obecność na Niedobrych Literkach - który z
tych projektów najmilej wspominasz?
Michał: Znów trudne pytanie, bo każdy projekt
jest inny. Przykładowo, Niedobre Literki sprawiają, że mogę literacko wypocząć
- zabawić się formą, z kolei "Halloween po polsku" to idealne
narzędzie do sprawdzenia swoich postępów z roku na rok oraz wspaniała przygoda
z tematem duchów i innych niesamowitości.
A
najlepiej wspominam projekty własne - jak pewna książka, która miejmy nadzieję
ujrzy światło dzienne wiosną, a która dała mi niesamowicie dużo spełnienia i
ciekawych przygód. Uprzedzając pytanie - więcej nie powiem, bo projekt jest
jedyny w swoim rodzaju i - o ile się nie mylę - czegoś takiego w Polsce jeszcze
nie było. Musi więc być zapowiadaną (stanowczo zbyt długo) niespodzianką.
Paulina: To mamy na co czekać. W takim razie
pomówmy o Twojej prozie. Z tego, co zdążyłam zauważyć, masz słabość do gore i
bizarro (Twoje opowiadanie w "Bizarro bazarze" powinno znajdować się
na ulotkach klinik dermatologicznych) i do klimatycznych ghost-stories, czego
przykładem jest (świetne!) opowiadanie "Wioska przeklętych". Który
nurt horroru jest Ci najbliższy? Czy bizarro, jak powiedziałeś, jest tylko
relaksem, a poważnie traktujesz inne podgatunki?
Michał: Bizarro to bardzo przyjemny
podgatunek, w którym pisarz może zupełnie przestać przejmować się jakimkolwiek
realizmem i z przymrużeniem oka zająć tematami cokolwiek... dziwacznymi. Taka
zabawa oczyszcza umysł. Czy można poważnie traktować bizarro? Poważnie traktuję
potrzebę takiego podgatunku - zarówno jeśli chodzi o pisanie, jak i czytelnicze
odkrywanie historii.
W
zasadzie nigdy się nie zastanawiałem, jaki nurt horroru - czy też po prostu
grozy - reprezentuję. Na pewno wiem, że poza potworami i przemocą w horrorze
najważniejsi są dla mnie ludzie, ludzkie zachowania, emocje i interakcje.
Paulina: Czy w Twoich opowieściach są elementy
autobiograficzne?
Michał: To prawda, czasami wplotę coś ze
swojego życia - najlepiej się pisze przecież o tym, co się zna, zwykle jednak
te elementy są podkoloryzowane, albo wręcz przeciwnie - poucinane, by posłużyć
poszczególnym wątkom.
Paulina: A jak to jest z wymyślaniem nowych
opowiadań? Pomysł przychodzi sam, nagle, podczas np. obierania ziemniaków, czy
siadasz przed kompem, otwierasz worda i modlisz się do fabularnego bożka
"natchnij mnie" i bach, piszesz?
Michał: Pomysły przychodzą ciągle - mam takie
zeszyty z pomysłami (obecnie prowadzę już szósty) - zawsze mam je przy sobie,
więc żaden pomysł mi nie ucieknie. Potem po prostu otwieram zeszyt i korzystam
z tego, co tam się znajduje.
Czasami
- to prawda - mam napisać opowiadanie zamówione, do którego ogólnego pomysłu
nie ma. Wtedy po prostu zaczynam pisać - z biegiem czasu pomysł przychodzi,
choć nie jest to "Bach, piszę"; początki, zwłaszcza pierwsze zdania,
zawsze są najtrudniejsze. Kiedyś nie miałem pomysłu i po prostu zacząłem od
tego, że kursor miga na pustej kartce papieru. I poszło ;)
Paulina: Sposób polecany przez samego Stephena
Kinga - siądź i pisz cokolwiek, aż złapiesz dryg i napiszesz arcydzieło ;) A propos
- na kim się wzorujesz? Masz ulubionych pisarzy?
Michał: Skoro już ten King się pokazał - to
oczywiście, uwielbiam jego sposób opowiadania historii i chyba to właśnie na
nim najbardziej się wzorowałem, chociaż pociąg do horroru to akurat zasługa
Mastertona, którego miałem zaszczyt poznać całkiem niedawno osobiście.
Z
polskich pisarzy czytam chyba wszystkich możliwych, choć nie miałem jeszcze
przyjemności spotkać się z literaturą Łukasza Henela.
Tyle
w tematyce grozy, bo gdybym miał wymieniać wszystkich wielkich... dosyć
powiedzieć, że w tematyce czytelniczej zawsze najbardziej oddany byłem i jestem
prozie SF.
Paulina: A jednak. To czemu skupiasz się na
pisaniu horrorów, zamiast sci-fi?
Michał: Napisałem parę opowiadań sci-fi, ale
tak sobie myślę, że ja po prostu za głupi jestem, by tak na serio się tym zająć.
O wiele lepiej wychodzi mi pisanie związane bardziej z naszą rzeczywistością,
jak groza właśnie. Horrory mnie fascynują, ale SF kocham - bardziej jako
czytelnik. Tu chyba zachodzi rozróżnienie, bo ja - czytelnik jestem psychofanem
dobrego SF (i, a jakże, uwielbiam dobrą grozę), ale już ja - pisarz mam
potrzebę niejako komentowania rzeczywistości poprzez horror. Myślę, że świat, w
którym żyjemy bardzo dobrze da się grozą skomentować, tak jak kiedyś bardzo
dobrze dało się go komentować poprzez SF.
Paulina: Hmm, tak na to nigdy nie patrzyłam.
Mówiąc o "kiedyś " i "teraz" - w relacji na temat Kfasonu
napisałeś "Przyszłość jest tu i teraz, mój przyjacielu. Atakuje znienacka,
cicho i skrycie, ale kiedy nadejdzie, robi to z wielkim grzmotem i błyskiem – w
blasku jupiterów i fleszy". Teraz mi opowiedz o tym, jaką to świetlaną
przyszłość polskiego horroru wywróżyłeś.
Michał: Wróżę wzrost popytu na polski horror,
wróżę zagęszczające się środowisko fanów grozy i - dzięki nagrodzie im.
Grabińskiego - aktywne, prężne i rozwijające się. Przyszłość ukazała mi się
właśnie na KFASONie, kiedy zobaczyłem tych wszystkich ludzi, którzy przyszli w
konkretnym celu, by dobrze się bawić, czegoś dowiedzieć podyskutować... Myślę,
że takie środowisko pokaże polskim wydawcom, że polska groza warta jest
wydawania i promowania. Cichutko też sobie marzę, że jak kiedyś panowała moda
na SF - która przeminęła, kiedy świat troszeczkę się zmienił, jak później
nastała moda na literaturę fantasy, tak teraz znów dojdzie do zmiany warty -
nadejdzie moda na grozę. Mam takie przeczucie, że następne pięć - dziesięć lat
będzie decydujące. A świat znów wydaje się trochę inny, horror coraz szybciej
się rozwija, czytelnicy powoli nudzą się tematem fantasy - kto wie?
Jestem
bardzo optymistyczny, wiem ;)
Paulina: Podoba mi się Twój optymizm i mam
nadzieję, że zarazisz nim innych. Życzę Ci odebrania tej nagrody w przyszłości
;) Jak myślisz, kto jeszcze spośród znanych Ci polskich autorów już teraz
zasługuje na taką nagrodę?
Michał: Dziękuję ;) Kto dzisiaj według mnie
zasługiwałby na taką nagrodę? Trudno mi w tym momencie powiedzieć - wszyscy
bowiem przyczynili się do rozwoju polskiej grozy w stopniu, o jakim ja mogę
tylko pomarzyć. I dlatego właśnie takich ludzi wybiera się głosowaniem – ja,
póki co, wolę dyplomatycznie uniknąć tej odpowiedzi ;)
Paulina: Cwaniaczek ;) To na koniec - czy
będzie Cię można gdzieś spotkać w najbliższym czasie?
Michał: Zaczyna się sezon zimowy - więc
pewnie z wyjazdami przystopuję. Prywatnie wybieram się do Paryża po autograf
Kinga. Być może uda mi się być jeszcze na paru spotkaniach autorskich... A
jeśli chodzi o spotkania na papierze - szykuje się parę antologii, o których
będę informował w najbliższym czasie.
Paulina: Omnomnom :) Dobrze wiedzieć, że coś
się szykuje. Zazdroszczę wyjazdu na spotkanie z Kingiem!!! I dzięki wielkie za
rozmowę :)
Michał: I nawzajem :)
Komentarze
Prześlij komentarz