Kulisy Polskiego Horroru. #15 Robert Cichowlas
Robert Cichowlas powinien być znany szerszej publiczności. Niezwykle płodny pisarz, mający na koncie ogrom publikacji, zarówno pisanych samotnie, jak i w duetach. Kto nie zna jego pióra, niech szybciutko nadrabia - a jest w czym przebierać.
Robert jest pisarzem, recenzentem, redaktorem, blogerem i publicystą, a także i czytelnikiem.
Zapraszam do lektury naszej rozmowy, która oscylowała wokół szeroko pojmowanej grozy.
Dziewczyny, nim przygotujecie złote staniki, przeczytajcie, komu będziecie je rzucać.
Robert Cichowlas: To bardzo zapracowany człowiek, który
nie znosi nudy i rzadko jej doświadcza. Mąż, ojciec i syn. Fan lotnictwa
cywilnego, horroru wszelkiej maści i historii II wojny światowej. Nie lubi
tłumów, chamstwa i reklam. Od czasu do czasu zdarza mu się napisać opowiadanie
albo wręcz całą książkę.
Paulina: Jaka jest geneza tych wszystkich
zainteresowań, a zwłaszcza umiłowania do horroru?
Robert: Horrorem, zarówno filmowym jak i
literackim, interesuję się od dwudziestu lat. Nigdy nie zapomnę seansów, jakie
robiliśmy z moją mamą, kiedy VHS-y przeżywały wielki rozkwit. Obejrzałem wtedy
setki filmów, potem wujek pożyczył mi kilka książek Mastertona, którymi się
zachwyciłem, a w końcu sam zacząłem pisać własne historyjki. Ta pasja we mnie
cały czas tkwi. Pisząc, czytając i oglądając horror odprężam się.
Z
lotnictwem było tak, że jeszcze trochę i zdałbym egzaminy do szkoły pilotów, a
dziś pewnie więcej czasu spędzałbym w chmurach niż na lądzie. Niestety, nie na
rękę było mi opuszczenie miasta rodzinnego, więc zrezygnowałem. To były lata
młodzieńcze, robiło się sto rzeczy na raz, nie zawsze podejmowało się właściwe
decyzje. Praca pilota jest pracą stabilną i z pewnością bardzo prestiżową, ale
wymaga ogromu poświęceń, jak choćby rozłąki z najbliższymi, a ja tego nie
lubię.
II
wojna światowa interesuje mnie stosunkowo od niedawna i nie w każdym temacie
czuję się mocny. Zwłaszcza pociąga mnie historia III Rzeszy, tematyka nazizmu i
zbrodnie wojenne. W ostatnich kilku latach przeczytałem wiele biografii
nazistów, zapoznałem się z mnóstwem historii związanych z eksperymentami
medycznymi, horrorze w obozach koncentracyjnych i zacząłem zadawać sobie
pytania. Na przykład: jak działał umysł zbrodniarza nazistowskiego, który na sumieniu
miał tysiące, dziesiątki tysięcy ludzkich istnień? W jaki sposób podejmował on
druzgoczące dla tylu ludzi decyzje? Co musiało kryć się w głębi jego umysłu?
Cała ideologia związana z III Rzeszą to był misternie preparowany rytuał,
któremu oddawało się takie gros ludzi, iż można się zastanawiać, jak to w ogóle
było możliwe? Lubię poznawać kolejne fakty, a także opinie na ten temat. Przy
okazji wychodzę z założenia, że zawsze powinniśmy, jako naród, pamiętać o tym,
że to Niemcy doprowadziły do wybuchu II wojny światowej i historia nie chce
wyglądać inaczej.
Paulina: I zrobiło się nieswojo. To wróćmy do
tego horroru. Albo ogólniej: do literatury. Co czytasz najczęściej?
Robert: Literatura grozy ma tę niewątpliwą
zaletę, że w większości przypadków to fikcja ;) Ale do rzeczy - czytam najróżniejsze książki. Oczywiście horror, choć
odrobinę rzadziej, niż jeszcze kilka lat temu, bo przecież nie samym horrorem
człowiek żyje. Jest też mnóstwo innych książek wartych przeczytania. Jako, że
pracuję w wydawnictwie, mam styczność z literaturą praktycznie na każdym kroku
i to mnie nastraja pozytywnie. Mogę czytać książki przedpremierowo i są to
najróżniejsze rzeczy - historia, kryminał, thriller, biografie.
Paulina: Masz 3 tytuły, które szczególnie
cenisz?
Robert: Wiele tytułów cenię i nie potrafiłbym
wymienić trzech spośród wszystkich, więc skoncentruję się tylko na horrorze. Tu
przede wszystkim WYKLĘTY Grahama Mastertona. Moim zdaniem to jeden z lepszych
horrorów, jakie powstały. Kolejnym z pewnością jest SUKKUB Edwarda Lee. Mocna
rzecz, po przeczytaniu której poczułem nagły głód na zapoznanie się z innymi
utworami przesympatycznego Amerykanina. Myślę nad trzecim tytułem... I chyba
postawię na "Smętarz dla zwierzaków" Stephena Kinga.
Robert z Edwardem Lee |
Paulina: A filmy?
Robert: Kilka dni temu obejrzałem CONJURING.
Bardzo dobry film. Wyjątkowo zapamiętałem też horror THE HAUNTING IN
CONNECTICUT. Generalnie lubię filmy o opętaniach i nawiedzeniach. Jest również
film, który obejrzałem kilkadziesiąt razy i nadal mi się nie znudził. To PARK JURAJSKI.
Paulina: To wróćmy do Twojej pisaniny - skąd
się to wzięło i dokąd zmierza? Kiedy zacząłeś pisać, co to było?
Robert: Wzięło się to z mojego zamiłowania do
opowieści szeroko rozumianej niesamowitości. Nie mam pojęcia, dokąd zmierza i
dobrze, bo gdybym to wiedział, byłoby nudno. Czasami miewam momenty, zwłaszcza
ostatnio, gdy wpadłem na dobre w rolę ojca, że mówię sobie - jeszcze tylko to
jedno opowiadanie albo powieść, i koniec, pasuję na jakiś czas. A potem kończę
dany projekt i znienacka otwieram kolejny. Taki spontan jest mi na rękę.
Zacząłem pisać będąc w szkole podstawowej. Były to krótkie opowiadania na bazie
obejrzanych filmów grozy. W tym miejscu należy się ukłon mojej polonistce -
pani Aldonie Janickiej, która mnie dopingowała i czytała te moje wypociny.
Dzisiaj
najważniejsze jest dla mnie to, że mogę pisać co chcę. Nie pisuję na
zamówienie, bo bym zwariował. Pisanie to pasja, a nie praca, więc w każdej
chwili mogę przerwać całkowicie, wywalić coś do kosza bez żalu, albo zgubić,
jak już mi się zdarzało, albo po prostu schować do szuflady i rozpocząć nową
historię.
Paulina: Napisałeś spoooro opowiadań, sporo
książek, w tym część z nich w duetach - z Kazkiem Kyrczem, Jackiem Rostockim i
również jedną z Łukaszem Radeckim, która wyjdzie - miejmy nadzieję - niebawem.
Popytam teraz o te duety :) Jak Wam się
pracuje? Lubisz taką formę współpracy, czy jednak wolisz sam pisać?
Kazimierz Kyrcz Jr i Robert Cichowlas |
Robert: Pisanie w duetach ma swoje zalety.
Jedną z nich jest to, że książki powstają wtedy szybciej. Robocza wersja
EFEMERYDY, którą napisałem z Kazkiem Kyrczem powstała chyba w dwa miesiące.
PRADAWNE ZŁO, które ukaże się na początku lutego, napisaliśmy z Łukaszem
Radeckim w trzy miesiące. No, może nie tak od początku do końca, bo pewne
fragmenty mieliśmy już od jakiegoś czasu. W każdym razie sfinalizowaliśmy
książkę szybko. W tej chwili piszę powieść sam, pracuję również nad nowelą do
antologii. W pojedynkę tworzy mi się najlepiej, przyznam, choć razem z Łukaszem
mamy w planach napisanie wspólnie kolejnej książki.
Paulina: Z którego projektu jesteś najbardziej
dumny?
Robert: Bardzo lubię opowiadanie POKUTA,
które w zeszłym roku wypuściłem jako e-book (można je zakupić za dwa zeta
tutaj: http://wydaje.pl/e/pokuta2). To pornohorror, jeden z odważniejszych
kawałków, jakie napisałem. Wydaje mi się, że jest idealny na odstresowanie -
kto przeczytał, dokładnie wie, co mam tu na myśli.
Poza
tym za bardzo udaną książkę uważam EFEMERYDĘ, powieść z pogranicza bizarro i
grozy, w której bohaterem jest pilot liniowy, a większość akcji dzieje się na pokładzie
samolotu pasażerskiego. Miałem mnóstwo zabawy pracując nad tą książką.
PRADAWNE
ZŁO - to rzecz, która dopiero wyjdzie - już niebawem, bo na początku lutego.
Razem z Łukaszem Radeckim stworzyliśmy trzy nowele, nawiązujące w mniej lub
bardziej do twórczości Lovecrafta, Grabińskiego i Herberta. Jest barwnie, mocno
i sugestywnie. Jestem w pełni zadowolony z tego projektu. I WYLĘGARNIA - zbiór
opowiadań, który chyba najlepiej odzwierciedla to, w jaki sposób lubię pisać
opowiadania i jakie konwencje najbardziej mi opowiadają.
Paulina: Cichowlas napisał pornohorror? Nie
wierzę! Muszę obczaić. Jaki będzie dla
Ciebie 2014 rok?
Robert: Tak, POKUTA to nawet bardziej porno
niż horror i to czyni ten tekst przełomowym... A poważnie, to był eksperyment.
Chciałem sprawdzić, jak daleko jestem w stanie się posunąć stosując sceny
erotyczne. Cóż, zaskoczyłem sam siebie.
Nie
mam pojęcia, jaki będzie rok 2014. Nie lubię prorokować. Mam nadzieję, że
będzie udany, to znaczy, że moi bliscy będą się jakoś trzymać, że będzie co do
gara włożyć i tak dalej.
Paulina: A literacko? Coś tam ciągle piszesz,
prawda? Pomimo, że spontan i w ogóle... ale z tego, co się orientuję, to 2014
zapowiada się dość nieźle. Sporo fajnych planów, które - miejmy nadzieję -
zostaną zrealizowane.
Robert: Najpierw ukaże się, jak wspominałem,
PRADAWNE ZŁO. Aktualnie kończę nowelę do nowej antologii. To będzie bizarro
oparte o science-fiction, nawiązujące
do, również wspomnianego, PARKU JURAJSKIEGO! Pojawią się w nim
dinozaury, mega-muchy i grupka młodych
ludzi próbujących ocalić swoje tyłki. Kawałek nosi tytuł ARMIA OCALENIA. No i
wciąż pracuję nad powieścią UTRAPIENI. Niektórzy śmieją się, że to powieść,
która jest, ale jej nie ma, bo powstaje już chyba dwa lata. Powinienem ją
sfinalizować w tym roku. Mam tez pomysł na dłuższe opowiadanie grozy o domu
nawiedzanym przez duchy nazistowskich zbrodniarzy ;)
Paulina: Rozmawialiśmy o zagranicznej grozie,
to teraz wróćmy na nasze podwórko. Czytujesz polską grozę? Obserwujesz jej
piękny rozkwit? Masz jakieś uwagi?
Robert: Czytuję opowiadania grozy polskich
autorów, zarówno tych bardziej jak i mniej znanych. Od kilku lat pod moją
redakcją ukazują się antologie grozy w Wydawnictwie Replika, takie jak: 11
CIĘĆ, 13 RAN, 15 BLIZN, 17 SZRAM czy DZIEDZICTWO MANITOU, a do czynienia przez
ten czas miałem z setkami opowiadań i uważam, że poziom nadsyłanych tekstów
znacznie wzrósł. Ostatnio ukazała się na rynku wyśmienita powieść, którą w
sumie należy zaliczyć to grozy. Mam na myśli NOWEGO DRAPIEŻNIKA autorstwa
Zbigniewa Zborowskiego. Przyznam, że dawno nie czytałem czegoś tak świetnego,
co pozostałoby mi na długo w pamięci.
Jednak
horror jako gatunek literacki nie jest dla wydawców aż tak atrakcyjny jak
chociażby pokrewny kryminał, więc i grunt pod rozbudowywanie nie jest pewny.
Niestety Polska to taki kraj, gdzie czyta się strasznie mało książek, a
niektórzy jak już kupują, to takie wiesz - głębokie i poważne jak trupy - w
dodatku tylko po to, aby postawić na półce i pokazać sąsiadom, że mają. Ale i
tak wcale ich nie czytają. Statystyki mówią same za siebie. Może to się kiedyś
zmieni, choć najpierw musiałby ktoś zainterweniować w naszym rządzie. Dziś
niestety dorosły Polak nawet jak chce czytać, to po robocie jest tak
wykończony, że woli kupić piwo, uwalić się w fotelu i obejrzeć odmóżdżający
film. A młodzież woli odpalić gierkę komputerową.
Paulina: Jakość wzrasta, ale nie liczba
czytelników? Czy myślisz/ marzysz/ masz nadzieję, że za kilka lat ten trend się
zmieni, czytanie stanie się bardziej popularne?
Poza
tym czytanie jest też luksusem, w końcu nie każdego stać na książki. I to nie
jest żadna wymówka, to najszczersza prawda. Małe czytelnictwo -> niskie
nakłady -> wyższe ceny, by wydawca zarobił -> niższe czytelnictwo. Taki
wąż zjadający swój ogon, koło się zamyka.
Robert: Otóż to. Dlatego wspomniałem o
rządzie, który wprowadził podatek na książki, bo chyba uważał, że czytelnictwo
dzięki temu drastycznie wzrośnie... Takie zagrywki pomagają tylko określonej
grupie ludzi ustawionej na samej górze dopchać sobie kieszenie kasą. No ale o
tym wszyscy wiedzą i nikt nic nie może zrobić. Poza tym ogólne warunki do życia
nie są w Polsce najlepsze; ludzie raz, że nie mają kasy, a dwa czasu, by
czytać, bo muszą zapieprzać w robocie po 10-12 godzin. Grupa, do której
zaliczyć można ludzi, których stać na czytanie książek i którzy mają na to dużo
czasu nie jest zbyt duża, możemy tu mówić o luksusie, zgadzam się. Dzięki Bogu,
są również tacy, co czytają niezależnie od tego, czy ich stać czy nie (są
jeszcze przecież biblioteki, w których póki co płacić za wypożyczenie książki
nie trzeba) i nawet jak są diablo zajęci, potrafią znaleźć chwilę na to, by
poczytać.
Znów
powtórzę - nie będę prorokował. Nie wiem, jak czytelnictwo będzie wyglądać za
kilka lat. Nie sposób tego przewidzieć. A może po prostu boję się prorokować,
bo zbyt dobrze mi to wychodzi ;)
Paulina: A poprorokujesz coś na temat
polskiego horroru za 10 lat?
Robert: To będzie wiodący na rynku gatunek
literacki. Takie tuzy jak Dawid Kain,
Łukasz Henel, Łukasz Radecki czy Robert Cichowlas będą jeździć złotymi
cadillakami, kobiety będą zdejmować przed nimi biustonosze, a z błękitnego
nieba pod którym się pojawią będzie lecieć forsa.
Paulina: Cóż za... trywialne marzenia, takie
rock'n rollowe, w stylu Rolling Stone'sów… Ok. A tak poważnie?
Robert: Nie mam bladego pojęcia. Wszystko się
może zdarzyć, jak niegdyś śpiewano. W każdym razie mam nadzieję, że młodzi
autorzy nie stracą zapału i będą doskonalić pisanie, a starsi i bardziej
doświadczeni horroryści pozostaną sobą.
Paulina: O, to wróćmy jeszcze do Cichowlasa.
Opowiedz o tym, jak piszesz. Czy prowadzisz zeszycik z pomysłami? Czy na
bieżąco ogarniasz to, co Ci w głowie zamajaczy? Bo mnie ciekawi sam proces
pisania. Siadasz przed kompem, włączasz worda i... co się dzieje?
Robert: Przed rozpoczęciem pracy nad
powieścią, muszę mieć konspekt. Niekiedy taki konspekt ma kilkadziesiąt stron,
na których oprócz ogólnego zarysu fabuły, znajdują się również opisy bohaterów
- wiesz, na przykład czy mają długie, czy krótkie włosy, jakiego są te włosy
koloru i czy są proste czy kręcone. Takie szczegóły zawsze mi pomagają, kiedy
już jestem na etapie tworzenia samej powieści. Jestem sfrustrowany, gdy muszę
przerywać pisanie i marnować czas na mozolne poszukiwania we wcześniejszych
partiach tekstu informacji, jaki kolor włosów miała jedna z bohaterek, bo
akurat zapomniałem, a jest scena, w której ona zastanawia się jaką sukienkę
ubrać, by pasowała do koloru włosów.
Podczas
pisania opowiadania łatwiej zapamiętać pewne szczegóły. Przed rozpoczęciem
pracy nad krótszą formą nie potrzebuję konspektu i raczej takowego nie
sporządzam.
Zeszyt
z pomysłami... Właśnie mi o nim przypomniałaś. Mam, ale leży on gdzieś głęboko
w szufladzie, między gaciami i skarpetkami, a zapisanych jest może z dziesięć
stron, w dodatku nie pamiętam, co tam nabazgrałem. Jakoś nie czuję potrzeby
prowadzenia klasycznego zeszytu z pomysłami jak to robił na przykład Lovecraft.
Czasem, jak wpadnie mi do głowy jakiś ciekawy pomysł i wiem, że będę go chciał
kiedyś wykorzystać, otwieram plik tekstowy na komputerze i w jednym,
maksymalnie w dwóch zdaniach opisuję koncept.
Paulina: To załóżmy, że sporządziłeś konspekt,
napisałeś książkę. I co dalej? Leży sobie kilka miesięcy, czy tak bardzo sobie
ufasz, że od razu przesyłasz dalej?
Robert: Absolutnie nie przesyłam dalej. Raz
tak zrobiłem, w przypadku pewnego opowiadania, i potem żałowałem, bo zawierało
sporo błędów stylistycznych. Nauczyłem się czytać po kilka razy ukończone przez
siebie teksty. Moja głowa nie jest wtedy zaprzątnięta rozmaitymi rozwiązaniami
fabularnymi i mogę się skoncentrować stricte na redakcji.
Paulina: Jeździsz na konwenty, festiwale... to
hobby, czy jest to Twoim zdaniem nieodłączny element pracy literackiej?
Robert: Kiedyś jeździłem często, za namową
paru osób. Lubię klimat konwentów, uważam, że to doskonałe imprezy, zwłaszcza
Dni Fantastyki we Wrocku i Nordcon w Jastrzębiej Górze. Prawda jest jednak
taka, że nie przepadam za publicznymi wystąpieniami i spotkaniami z
czytelnikami, dlatego też od pewnego czasu redukuję wyjazdy w tych celach.
Druga sprawa, że najzwyczajniej w świecie nie mam już tyle czasu na występy, co
kiedyś.
Paulina: Będzie Cię można spotkać gdzieś w tym
roku?
Robert: Chyba że przypadkiem ;) W tym roku odpuszczam wyjazdy na konwenty.
Paulina: Ale tak całkiem, całkiem? A KFASON?
Robert: Kibicuję KFASONOWI z całego serca.
Być może na własnej skórze przekonam się, jak wyśmienita jest to impreza, ale
nie wcześniej, niż w przyszłym roku.
Paulina: A co myślisz na temat nagrody
Grabińskiego?
Robert: Myślę, że idea jest zacna. Dla
polskiego literackiego horroru potrzebne są wszelkie wzmocnienia, a taka
nagroda może się okazać dodatkowym filarem. Zobaczymy, jak się sprawa rozwinie.
Trzymam kciuki.
Paulina: To na koniec - złota myśl Cichowlasa?
Motto, maksyma?
Robert: Nie kieruję się w życiu jakąś
konkretną maksymą, choć ta jest całkiem mądra: "Nie ma co płakać nad
rozlanym mlekiem. Przecież to nie piwo.".
Generalnie
staram się żyć tak, by nikomu nie wchodzić w paradę. Myślę, że gdyby ludzie
byli bardziej skromni, a także mniej ścigali się z innymi o pozycję w tym
zakichanym wyścigu szczurów, byliby szczęśliwsi.
Paulina: Dzięki za rozmowę!
Zobacz także blog Roberta
i stronę autora na lubimyczytać.pl oraz na Horror Online
Kup nowy numer Horror Masakry, w którym znajdziesz m.in. wywiad z Robertem
Komentarze
Prześlij komentarz