Ofiara, Pierre Lemaitre
"Kręci mu się w głowie, jakby był podchmielony, czuje mrowienie na skórze, otaczająca go rzeczywistość zaczyna lekko falować. W co najlepszego wdepnął? Jak to wszystko się skończy?"
Camille Verhoeven z natury jest osobą depresyjną. Pesymista, który właściwie ma powód ku temu, by zawsze twierdzić, iż szklanka jest w połowie pusta. Camille całe życie musi mieć się na baczności, nie tylko z racji niskiego wzrostu - mierzy 145 cm , a jak na mężczyznę to niewiele, a jak na inspektora policji - bardzo mało. Ciągle musi coś udowadniać, aby pobłażliwe uśmieszki napotkanych osób nie przybiły go mocniej do ziemi. Już w codziennym życiu ma ciężko, w końcu wszystkie sprzęty, meble, ba! - auta, są produkowane dla osób wyższych od niego, zatem do garnka problemów nie może dokładać niezadowolenia z wyników pracy, utrudnianej przez brak odpowiedniej fizjonomii, która pomogłaby mu na - nomen omen - wzrost autorytetu. Bo Camille, jakby w kontraście z krótkimi nogami, ma niezwykle bystry i jasny umysł, który pomógł mu zajść tak daleko w szeregach policji. Wzrost został, można powiedzieć, ujarzmiony - choć Camille wręcz obsesyjnie o tym myśli, trafnie zgaduje miary innych, to w ciągu pięćdziesięciu lat życia zdołał ten problem oswoić. Kolejny powód przewlekłej depresji to śmierć ukochanej żony. Brutalna agonia, zadana przez psychopatycznego mordercę. Camille ledwie się z tym pogodził. Z ogromnym trudem otworzył swoje serce dla kolejnej kobiety. Dla Anne. Ślicznej Anne, pracownicy biura podróży, której udało się zburzyć mur wokół Camille'a.
Miło. Camille zasługuje na miłość. Ale gdy czytamy "Ofiarę", nie możemy oprzeć się myśli, że Camille ma wyjątkowego pecha. Wygląda na to, że permanentny stan depresyjny inspektora jest jak najbardziej uzasadniony...
Otóż Anne znajduje się w złym miejscu o złym czasie. Staje na drodze kilku zamaskowanych i wyjątkowo brutalnych złodziejaszków, przymierzających się do napadu na jubilera. Zostaje pobita z niebywałym okrucieństwem i tylko dzięki niesamowitej woli przetrwania udaje jej się przeżyć.
"Odtąd wszystko potoczy się na opak, wszystko jest jednym ciągiem błędów, przypadków i potknięć. Tak jakby Bóg, którego sytuacja przerosła, sam już nie wiedział, co robić, więc aktorzy zaczynają improwizować, co siłą rzeczy jest fatalne..."
Wydział Camille'a nie zajmuje się takimi sprawami, ale mężczyzna podstępem ją bierze. Nikomu nie mówi o swojej relacji z ofiarą, gdyż wie, że wówczas natychmiast by mu tę sprawę zabrano. Pragnienie zemsty, złapania sprawcy i wsadzenia go za kratki albo na łono Abrahama jest w nim tak silne, że niezależnie od tego, jak głęboko będzie musiał wejść w sieć utkanych przez siebie kłamstw, prze naprzód. Ogromnie zmotywowany niemal półtorametrowy mężczyzna to 145 centymetrów furii przemieszanej z bezradnością, ze szczyptą frustracji i... desperacji. Camille stawia na szali całą swoją karierę, a nawet wolność, by ukarać winnego pobicia kobiety, którą kocha. Tym bardziej, że napad na jubilera przypomina Wielki Skok, który miał miejsce kilka miesięcy wcześniej - wtedy gang złodziei, dowodzony przez znanego przestępcę, w ciągu jednego dnia wyczyściła półki czterech jubilerów. Była jedna ofiara śmiertelna i kilka pobić. Rany zostały zadane w taki sam sposób, jak Anne. Wydaje się zatem, że kwestia rozwiązania sprawy skończy się w momencie lokalizacji sprawcy. Jednak nic tutaj nie jest takie proste. Jak w życiu. "Przeczuwamy ledwie jedną setną tego, co nas spotyka..."
To moje drugie spotkanie z Pierre'm Lemaitre. Pierwsze, "Alex", było wyjątkowo udane. Natomiast "Ofiara" pozwoliła mi nieco bliżej poznać styl autora i go scharakteryzować. Lemaitre jest w głębi duszy, w koniuszkach palców, poetą. Jego poetycki, wysublimowany język stanowi niesamowity kontrast z treścią - odważną, obrazową, rzeczową. Dosadny opis pobicia Anne jest tego najlepszym przykładem. Brutalne i przerażające szczegóły Lemaitre podaje niejako z domieszką elegancji. To zderzenie treści i sposobu jej przekazania przywodzi na myśli piękną różę, spoczywającą na rozczłonkowanych zwłokach.
Wydarzenia rozgrywają się w przeciągu trzech dni. Obserwujemy je z trzech perspektyw - Anne, Camille'a i... zbrodniarza. Lemaitre zabawia się z czytelnikiem nie tylko podrzucając błędne tropy i budując historię z pozorów, ale nawet poprzez tytuł, który nie jest jednoznaczny. Kto tak naprawdę jest tutaj "Ofiarą"...?
Narracja jest niemal gawędziarska, Lemaitre tworzy długie, rozbudowane zdania, przypominające bardziej monologi, niż zapis powieściowy. Dzięki temu książkę czyta się szybko, czytelnik natychmiast zostaje wrzucony w ciąg zdarzeń, podobnie jak Camille nie ma chwili wytchnienia. Rozwiązanie zagadki udowadnia, że wszystko, co widzimy, to zaledwie ułamek tego, co kryje prawda. I żeby do niej dotrzeć, należy poświęcić samego siebie. Dla prawdy. Nawet tej bolesnej...
To ostatnia część trylogii o Camille Verhoevenie, której pierwszą częścią była "Travail soigne", a następną "Alex". Szkoda, że nie pojawił się jeszcze polski przekład tej pierwszej. Uważam, że Lemaitre to doskonały pisarz, mający niebywałą umiejętność pięknego opisywania brzydoty. Pokazuje, że nawet najbardziej wstrząsające tematy, takie jak przestępstwa, przemoc, śmierć, mogą zostać podane ze złotą zastawą.
"Pod pręgierzem czasu działa się zawsze skuteczniej"
Serdecznie polecam. Lektura "Ofiary" nie wymaga czytania "Alex" - wydarzenia w żaden sposób się nie łączą, wspólną dla obu powieści jest jedynie postać Verhoevena. Jeśli w literaturze poszukujecie nie tylko dobrej intrygi, ale liczycie także na piękno języka, to bierzcie na warsztat Pierre'a Lemaitre'a. Ja jestem urzeczona.
Sacrifices, tłum. Joanna Polachowska, Muza 2014
Komentarze
Prześlij komentarz