Syn, Jo Nesbø
"Einstein powiedział, że prawdziwym szaleńcem jest człowiek, który raz po raz rozwiązuje to samo zadanie, licząc, że w końcu uzyska inną odpowiedź. Ale co jeśli Einstein się mylił, Sonny? Czy istnieje coś innego, jakaś boska inspiracja, która mimo wszystko może nas skłonić do dokonania następnym razem innego wyboru?"
Wielkość niesie ze sobą odpowiedzialność. Autor, piszący książkę za książką, kryminał za kryminałem, czuje nieustanną presję - czytelnicy może i bywają pobłażliwi, ale na tę pobłażliwość trzeba sobie zasłużyć. I nie można jej nadużywać. Czasami jedna wpadka może zaważyć na opinii tysięcy ludzi, którzy - przyzwyczajeni do tej wielkości - wyciągają ręce wciąż po więcej i więcej.
Jo Nesbø jest idealnym przykładem, dowodzącym powyższej teorii. Z każdą książką lepszy, z każdą zagadką bardziej tajemniczy, z każdym śledztwem bardziej skomplikowany. To niesamowicie ambitny pisarz, który z powieści na powieść podnosi sobie poprzeczkę - i zawsze ją przeskakuje. Z łatwością.
"Syn" to dwunasta powieść norweskiego mistrza kryminału i druga, w której nie występuje Harry Hole. I choć mi, bezgranicznie zakochanej w prawie dwumetrowym gliniarzu z problemami, przez kilkanaście pierwszych stron doskwierała tęsknota, to prędko o niej zapomniałam.
Idealna powieść na lato :) |
Powieść rozpoczyna się swoistą spowiedzią w więzieniu. Pewien heroinista obdarzony "tajemnymi" mocami, Sonny Lofthus, wysłuchuje osadzonych i daje im swego rodzaju rozgrzeszenie. Wystarczy dotyk tego uzależnionego wraka człowieka, by chorzy poczuli się lepiej, a winni uzyskali przebaczenie - a przynajmniej by uzyskali siłę, aby przebaczyć samym sobie. Sonny ma przed sobą jeszcze długi pobyt za kratkami - podejrzewa się, że bierze na siebie winę za innych zbrodniarzy, a nikt w całym systemie penitencjarnym nie jest bez skazy... Nawet wicedyrektor więzienia wydaje się skrywać wiele sekretów. Po jakimś czasie osadzony spowiednik ucieka, a znany ksiądz zostaje znaleziony martwy. W Oslo rozpoczyna się wyścig z czasem...
Nie chcąc zdradzić niczego więcej, na tym zakończę opis fabuły. Nie jest łatwo, gdyż cała historia jest tak genialnie zapętlona, że człowiek zaraz ma ochotę o niej rozprawiać. Podziw dla niezwykle drobiazgowego - jak zawsze - autora potęguje fakt, iż każda jedna przysłowiowa strzelba w końcu wypala. A, wierzcie mi, tych strzelb jest cała masa...
Bohaterowie żyją. Nie są jedynie zbitkiem słów na papierze, ale wydają się namacalni, rzeczywiści. Sonny Lofthus, najbardziej enigmatyczny narkoman Norwegii, to postać tak wielowymiarowa, że niektórzy "wybitni" skandynawscy pisarze stworzyliby z niego co najmniej trzech bohaterów. Ta skrupulatność w kreowaniu postaci się opłaca - czytelnik ma trudności z rozszyfrowaniem chłopaka, dzięki czemu cała historia zyskuje na wiarygodności. Tak jest i w życiu, prawda? Nigdy nikogo nie uda nam się tak naprawdę poznać, jak i nie każdą reakcję jesteśmy w stanie przewidzieć. Zaś pierwszoplanowa rola przedstawiciela sprawiedliwości - Simona Kefasa - nie pozostawia wątpliwości. To dobry glina. Praworządny, choć skryty, interesujący, choć jego obraz nie jest kreowany bezpośrednio. Postać ożywa poprzez działanie, poprzez poruszenie grdyki, poprzez ton głosu. Skąd wiem, jaki ton głosu ma bohater książkowy? Po prostu wiem. Ach, ten Nesbø...
Nawet z pozoru mało istotni bohaterowie pozostają w pamięci, jak wicedyrektor więzienia - wypisz-wymaluj ten sam gość, który szefował przybytku, w którym przebywał Hannibal Lecter. "Syn" nie ma postaci zbędnych ani luźnych końców. Podobnie jest z wątkami pobocznymi - żadnego słowa nie mogłoby zabraknąć. To doprawdy zegarmistrzowska robota.
Dzięki Hole dobrze poznałam stolicę Norwegii, dlatego całkiem przyjemnie było z nieco innej perspektywy poznawać miejsca, w których bywał Harry. Myślę nawet, że śmiało mogłabym teraz wyjechać do Oslo. Bez mapy. Ale za to z gazem pieprzowym, bo, hej - zdaje się, że wszyscy zbrodniarze Europy właśnie tam przebywają... ;)
"Zło jest jak komórki rakowe, które się mnożą i roznoszą, zarażają te zdrowe, zadają im ukąszenie wampira i rekrutują je do udziału w dziele zniszczenia. Nikt raz ukąszony nie może już ujść wolno. Nikt."
Jo Nesbø stanął na wyżynach swoich umiejętności, konstruując wielowarstwową opowieść, w której nic nie jest takie, jakie się na początku wydaje. Mylne tropy, niby od niechcenia serwowane szczątki prawd i półprawd to już znak szczególny Nesbø, podobnie jak solidnie zbudowane tło akcji na mocnych, niezwykle wiarygodnych fundamentach. Tu autor dorzucił zagmatwaną, rodzinną tragedię i szereg komplikacji, które wydają się z pozoru niewinne. Jednak te drobne niuanse to sedno tej opowieści, napisanej z chirurgiczną wręcz precyzją. Pikanterii dodaje fakt, że od jakiegoś czasu autor zaczął bawić się gatunkiem. Coraz częściej wplata w swoje powieści elementy przypowieści, trafne, acz absolutnie nie ckliwe, męskie refleksje o życiu, które znajdą zastosowanie u każdego czytelnika. "Syn" Nesbø to nie tylko kryminał. To składowa emocji, przemyśleń i lęków dorosłego mężczyzny, który wie, co jest najistotniejsze na tym najpodlejszym ze światów.
Jo Nesbø należy do moich ulubionych autorów i choć śledzę jego karierę na bieżąco, wciąż daję mu się zadziwić, zaskoczyć, totalnie zakręcić. Zauroczona jestem jego umiejętnością malowania słowem i pisania tego, co trzeba, kiedy trzeba. Autor potrafi być niesamowicie obrazy, brutalny - bywają momenty prawdziwej makabry, bólu i cierpienia, a jednocześnie potrafi pisać o najdelikatniejszych uczuciach. Bywa cyniczny, ale zdarza mu się być romantyczny. Nie boi się sprawić, by jego bohaterowie nie byli Bondami czy Supermenami - doskonale zna i rozumie ludzką złożoność i potrafi ją przełożyć na charakterystykę fikcyjnej postaci tak dobrze, by ta postać stała się naszym przyjacielem. Dla mnie jest geniuszem. Być może mój osąd jest nieco skrzywiony właśnie przez to, iż jestem jednym z tych pobłażliwych czytelników, o których pisałam powyżej... Ma to jednak swoją dobrą stronę - gdyby mi się nie podobało, pewnie bym się obraziła śmiertelnie ;) "Syn" to majstersztyk, arcydzieło gatunku, i jedna z najlepszych powieści geniusza zbrodni. Choć książka nie jest klasycznym kryminałem - znamy zbrodniarza od początku, a samo śledztwo jest zepchnięte na dalszy plan - to wciąż czeka Was niezłe zaskoczenie na koniec. Jestem zafascynowana, ale jednocześnie przerażona - bo czy Nesbø uda się pobić samego siebie w kolejnych powieściach?
Serdecznie polecam. Wielbiciele kryminałów z pewnością się nie zawiodą, zaś ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem po tej książce zostaną jego fanami. Ale muszę Was ostrzec - akcja tak pędzi, że "Syn" bardzo szybko się kończy...
Sønnen, tłum. Iwona Zimnicka
Wydawnictwo Dolnośląskie 2014
Komentarze
Prześlij komentarz