NOS4A2, Joe Hill
„Ognie piekielne nie są dość gorące dla tych, którzy krzywdzą własne dzieci”
Ach, jak Amerykanie kochają święta Bożego Narodzenia! Te wesołe melodyjki, te świecidełka, lampki, bombki, gwiazdki, świętych Mikołajów i renifery, i cynamonowe ciasteczka, i pierniki, i ajerkoniak…! Ten konsumpcyjny naród przyodziewa świąteczne ozdoby tuż po Święcie Dziękczynienia (trzeci czwartek listopada) i baaardzo niechętnie je zdejmuje końcem grudnia, a czasem znacznie później. Chyba żaden inny kraj nie obchodzi tych świąt aż tak hucznie, przy udziale tak wielu rekwizytów i symboli. W Bożym Narodzeniu świętuje się nową religię: posiadanie.
List z Gwiazdkowej Krainy (element amerykańskiej promocji książki) |
Ma to swoje dobre strony. Święta są prawdziwym świętem! Są celebrowane, gloryfikowane i wynoszone na piedestał. Całe rodziny spotykają się, by ten raz w roku ze sobą pobyć, pokłócić się lub pogodzić, wymienić prezentami i najeść do syta. Ze wszystkich głośników wyzierają irytujące piosenki, w telewizji po raz setny leci „Kevin sam w domu”, a miasta pobijają rekordy w zużyciu energii elektrycznej. Gwiazdka jest jednak szczególnie umiłowana przez dzieci – bo prezenty, bo pierniki, bo święty Mikołaj i wypchane słodyczami skarpety nad kominkiem. Niemal każde amerykańskie dziecko marzy o tym, by święta trwały cały rok. Ach, gdyby tak istniała jakaś Gwiazdkowa Kraina…
Istnieje. Naprawdę istnieje magiczne miejsce, w którym święta trwają wiecznie. Miejsce, w którym nieprzerwanie rozbrzmiewają wesołe dźwięki dzwonków i kolędy, choinki sięgają pod samo niebo, a latarnie zrobione są z lukrowych cukierków. Miejsce, w którym nie ma miejsca na łzy, szkołę, zrzędzenie rodziców i szpinak. I jest ono przeznaczone tylko dla dzieci. I nawet nie trzeba być jakoś szczególnie grzecznym, by tam trafić. Wystarczy, że ma się ledwie kilka lat i trafi się na Cmentarz Tego, Co Mogłoby Się Zdarzyć.
To właśnie do Gwiazdkowej Krainy trafiają zaginione dzieci. Pięknym i starym rolls-roysem odjeżdżają z tego świata Aleją Świętego Mikołaja w towarzystwie Charliego Manxa. Zabytkowy samochód z numerem rejestracyjnym NOS4A2 zwany jest również Upiorem, a te zaginione dzieci są tak naprawdę ofiarami bezwzględnego wampira i jego pomocnika, wykonujących „chrześcijańskie dzieło”…
Kilku pozostałych bohaterów książki |
Główną bohaterką powieści Joe Hilla jest Victoria McQueen, jedyna osoba, która jako młoda dziewczynka spotkała Charliego Manxa i uszła z życiem. Trafiła do niego dzięki mostowi Krótsza Droga, ukazującego się tylko jej i tylko wtedy, kiedy była na swoim rowerze. Ten most prowadził ją zawsze tam, gdzie znajdywały się zagubione przedmioty – tak Vic odnalazła bransoletkę mamy, pluszaka koleżanki i zdjęcie babci. Przypadkiem odnalazła też wampira… Teraz Vic jest starsza, a wspomnienie spotkania z Upiorem lekko zatarło się w jej pamięci. Jest wytatuowaną matką młodego chłopca i żoną przeraźliwie grubego motocyklisty. Jednak gdy zacznie odbierać telefony od martwych dzieci, będzie musiała spotkać się z Manxem ponownie… i tym razem umyślnie będzie go szukać.
Victoria posiadała tę niezwykłą umiejętność natychmiastowego przenoszenia się w przestrzeni odległej czasem o wiele kilometrów. Wielu ludzi ma takie umiejętności, ale większość o nich zapomina albo z nich wyrasta. Dorośli zajmują się innymi rzeczami i dlatego nie trafiają do Gwiazdkowej Krainy. Za to ich dzieci – owszem. Obecnie Charlie Manx leży w szpitalu więziennym, od lat pogrążony w śpiączce. Wydawałoby się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, ale zło tak naprawdę nigdy nie zasypia…
„NOS4A2” to naprawdę świetnie napisany horror w stylu Stephena Kinga. Ojciec z pewnością jest dumny z syna, który ze skłonności ojca do gawędziarstwa, predyspozycji do ożywiania przedmiotów i umiejętności wiarygodnego dywagowania na tematy kuriozalne i niesamowite wydobył dla siebie samą esencję. I proszę się nie oburzać – uważam, że Hill jeszcze długo będzie w cieniu swojego ojca i jeszcze długo jego twórczość będzie oceniana przez pryzmat twórczości tatusia. Sorry, taki mamy klimat, trudno oddzielić jednego od drugiego, gdy obaj piszą całkiem podobnie. Stary Mistrzu dalej będzie moim Mistrzem, ale chętnie poobserwuję próby przerośnięcia go przez ucznia. Bardzo zdolnego ucznia, swoją drogą (dwuznaczność zamierzona, kto wyłapał dostanie pierniczka).
Powieść jest mocno rozbudowana fabularnie, niezwykle dopracowana i spójna, pomimo mnogości wątków i retrospekcji. Choć „NOS4A2” liczy sobie 750 stron, to czytanie zajmuje ledwie kilka dni – chwalmy Pana, lekki styl i strasznie wciągające fabuły. Trzyma w napięciu, bawi, straszy i nawet nieco uczy, a te wszystkie elementy łącznie dają w rezultacie bardzo dobrą powieść rozrywkową godną syna Króla Grozy. Nie sugerujcie się jednak stereotypem wampira, bo tutaj nie znajdziecie wypijającego krew monstrum – wampir Hilla pochłania witalność, młodość i radość, odbiera emocje i zabiera życie. Jest to zupełnie nowatorskie spojrzenie na ten typ potwora (choć znamy pojęcie „wampir energetyczny”, ale nie w takiej postaci), który tutaj dodatkowo ma sprzymierzeńców, mogących obdzielić kilka książek ojca autora, jak choćby inteligentny samochód („Christine”) czy dzieci o morderczych zapędach w stosunku do dorosłych („Dzieci kukurydzy”). Podobało mi się wyłuskiwanie licznych, czasem bardzo subtelnych nawiązań do powieści, miejsc i wydarzeń Stephena Kinga, a nazwanie jednej z bohaterek Tabithą i zadedykowanie książki „królowej opowieści” dodało do całości fajnego smaczku (Tabitha King to żona Stephena). Wszystko zostaje w rodzinie, co, Joe? ;)
Rozkoszny tłuścioszek |
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Joe Hilla, ale z pewnością nie ostatnie. Czytałam opinie, że „NOS4A2” to najlepsza – jak dotąd – powieść autora, ale mam nadzieję, że poprzednie jego książki („Pudełko w kształcie serca”, „Rogi”) będą co najmniej w połowie tak porywające, jak opowieść o Upiorze. Osobiście serdecznie polecam przede wszystkim fanom Mistrza, ale także wielbicielom amerykańskich horrorów i rozbudowanych powieści.
I, oczywiście, wielbicielom świąt Bożego Narodzenia.
Joe Hill
Albatros 2014
Komentarze
Prześlij komentarz