Z krwi i kości, William Lashner
"Nic nie wnika tak głęboko w duszę jak krew"
Ojciec Kyle'a Byrne'a zmarł, gdy chłopiec miał dwanaście lat. Wtedy całe jego życie legło w gruzach. Nie to, by za życia ojciec przejawiał jakieś szczególne zainteresowanie dokonaniami syna, ale Kyle i tak bardzo przeżył jego śmierć i już zawsze miał za nim tęsknić. Brak ojca odcisnął piętno na psychice chłopaka. Mijały lata, a Kyle niewiele się zmieniał, pozostając nieodpowiedzialnym lekkoduchem mającym nigdy nie dorosnąć, wciąż spoglądającym tęsknie w stronę trybun podczas gry na boisku. Dojrzałość chłopaka zostanie jednak zweryfikowana, gdy zostanie zamordowany były wspólnik ojca, ceniony prawnik. Kyle chcąc nie chcąc będzie wplątany w ogromną aferę dotyczącą zbrodni sprzed lat. Byrne spróbuje wyjaśnić tajemnicę zarówno śmierci własnego staruszka, jak i historię kryjącą się w teczce, której poszukują różni podejrzani ludzie. A skoro chłopak niewiele posiada, zatem niewiele może stracić - bezczelne wtykanie nosa w nie swoje sprawy i grzebanie w przeszłości mogą zaszkodzić nie tylko jemu, ale także pewnym bardzo wysoko postawionym personom, którzy nie cofną się przed niczym, by zamknąć mu usta...
W takich okolicznościach przyrody najlepiej czytać powieść Lashnera (zdjęcie z ubiegłego lata) |
William Lashner pisze poprawnie i przyzwoicie, momentami błyskotliwie i wręcz poetycko. W rezultacie czytanie "Z krwi i kości" sprawia przyjemność. Ot, to thriller wręcz idealny na wiosenne popołudnia, podczas których siedzi się na balkonie i co rusz podnosi twarz znad książki i kieruje ją do słońca. Wprawni czytelnicy prędko rozwiążą zagadkę, zatem sama intryga nie wystarczy, by zachęcić starych, kryminalnych wyjadaczy - niemniej ci, którzy doceniają dobry warsztat i podążanie za schematem śmiało mogą po książkę sięgać. Z bilansu wad i zalet wynika zatem, iż "Z krwi i kości" to książka, która ani ziębi, ani grzeje - przeciętny zapychacz czasu o fabule ulatującej z pamięci niemal natychmiast po przeczytaniu. Pozostawiam powieść Lashnera z oceną dostateczną z plusem i adnotacją, iż jest to przyzwoite, przeciętne czytadło dla zapracowanych i przemęczonych, chcących się rozluźnić i nie mających ochoty na zbyt skomplikowane i wymagające skupienia kryminały. Takie książki też są potrzebne, tym bardziej, gdy są tak pięknie wydane, jak ta pozycja. Nie żałuję lektury tej powieści, ale nie sądzę, bym za kilka tygodni wiedziała, o czym jest. Pozytywną stroną jest natomiast fakt, że będę mogła do niej kiedyś wrócić. A jak mawiała ekipa Monty Pythona, zawsze trzeba patrzeć na dobre strony. :)
Komentarze
Prześlij komentarz