Sprawa Ziętary, Krzysztof M. Kaźmierczak, Piotr Talaga
"Ta książka dotyczy człowieka, który wierzył, że swoją dziennikarską pracą służy publicznemu dobru; który nie zrezygnował z podjętego tematu, mimo prób przekupstwa, zastraszania i pobicia; który był przekonany, że w demokratycznym kraju nie morduje się dziennikarzy, i którego zabito w 1992 roku, a jego tragiczny los został zlekceważony przez państwo i instytucje powołane do tego, by stać na straży prawa"
Rzeczywistość przerasta fikcję. Codziennie
w mediach obserwujemy ludzkie tragedie, dramaty, które – gdyby zostały
wymyślone w głowie pisarza – na papierze wypadłyby niewiarygodnie i śmiesznie. Absurdalne
i poplątane sytuacje kwituje się stwierdzeniem „przecież czegoś takiego się nie
da wymyślić”, co tylko dowodzi temu, że to życie samo w sobie pisze
najdziwniejsze i najbardziej niesamowite scenariusze. Niestety, nie zawsze są
to scenariusze komediowe. Znacznie częściej życie dostarcza nam traum, śmierci,
przemocy, zbrodni. Fikcja ma tę przewagę nam prawdą, że posiada początek i
koniec, przyczynę i skutek, drogę i cel – niewyjaśniona zagadka jest strasznym
niedopatrzeniem twórców scenariuszy, czytelnicy i widzowie nie wybaczają braku
zakończenia. Jeśli chodzi o rzeczywistość, to nie mamy tego luksusu – nie na
każde pytanie znajdziemy odpowiedź i nie każda zagadka zostaje rozwiązana,
pomimo tego, że tak lubimy się chełpić naszą nowoczesnością i skutecznością. Są
tajemnice, których rozwiązać się po prostu nie da – a przynajmniej nie w sposób
sprawiedliwy czy satysfakcjonujący…
Takie książki jak „Sprawa Ziętary. Zbrodnia
i klęska państwa” są niemożliwe do tradycyjnego zrecenzowania. Literatura faktu
ma do siebie to, że nie da się ocenić tutaj spójności fabuły czy dynamiki akcji
– zwłaszcza, jeśli czytamy o żmudnym śledztwie. Pozostaje tylko ocenić warsztat
autorów i kompozycję samej książki, a te z reguły utrudnia czynnik emocjonalny,
bowiem takie historie – a już zwłaszcza te z tzw. naszego podwórka – zawsze poruszają
jakieś struny. Emocjonalne podejście do lektury utrudnia obiektywną
ocenę, ale jak tu nie podchodzić emocjonalnie, gdy w grę wchodzą tak
makabryczne i straszne tematy? Sprawa Jarosława Ziętary, zaginionego w 1992
roku dziennikarza, wywołała lawinę przypuszczeń, domniemywań, wywołała walkę, która do tej pory nie jest wygrana. Krzysztof M.
Kaźmierczak i Piotr Talaga wspólnymi siłami zebrali do kupy dotychczasową
wiedzę na temat sprawy i stworzyli kompendium wiedzy o zniknięciu reportera,
wskazując palcami zaniechania, zaniedbania i uciszanie sprawy przez służby
specjalne i policję. Dwaj koledzy zabitego z podziwu godną zawziętością i
skrupulatnością analizują każde działanie związane ze sprawą, przytaczają
dowody, dokumenty, listy i zeznania, by w rezultacie obnażyć niekompetencję i
winę tych, którzy stoją ponad prawem. Jarosław Ziętara zginął za dążenie do
prawdy, za wykonywanie swojej pracy. Wiadomo już, kto za tym stoi, ale ta wiedza jak dotąd nie doprowadziła ani do odnalezienia zwłok dziennikarza, ani do ukarania winnych. Kaźmierczak i Talaga nieustannie próbują to
udowodnić i zakończyć dzieło kolegi.
"W swym zamyśle książka ta nie jest tylko przedstawieniem i analizą zgromadzonych aktów. To także zbiór myśli i emocji, które nam towarzyszyły, choć nie zawsze były one zbieżne. Dlatego przyjęliśmy formułę, w której występuje dwóch narratorów. Każdy z nas przedstawia niejako osobistą, ale jednocześnie wspólną historię - przeplatają komentarzami i dopowiedzeniami współautora" (ze wstępu)
Krótkie rozdziały, każde poświęcone
innej, drobnej cegiełce budującej tę skomplikowaną sprawę, trwającą przez wiele
lat, czyta się bardzo szybko – rzeczowy, dziennikarski język pozbawiony jest
metaforycznych ozdobników, ale poraża realizmem i rzetelnością. Mnóstwo
wspomnień przybliża postać zaginionego, który – widziany przez pryzmat
solidarności zawodowej jego kolegów – staje się bardzo bliski czytelnikowi. Dlatego
też czytelnik wiąże się emocjonalnie ze sprawą. Czytając, przeżywa, a po
skończeniu książki nie może do końca zrozumieć, jak to było możliwe, że to tak... Liczne
umorzenia, przerzucanie odpowiedzialności za śledztwo, wreszcie – milczenie mediów
sprawiły, że sprawa stała w miejscu. To zawziętość i determinacja kilku ludzi
pozwoliła sprawie Ziętary nie umrzeć.
Uważam, że „Sprawa Ziętary” to książka
ważna i powinna zostać przeczytana przez tych, którym prawda nie jest obojętna.
To kawał dobrej, reporterskiej roboty i świadczy o ogromnym zaangażowaniu i
poświęceniu autorów, a przy tym świetnie wydana pozycja, warta uwagi każdego
miłośnika literatury faktu.
„Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska
państwa”
Krzysztof M. Kaźmierczak, Piotr Talaga
Zysk i s-ka 2015
Jeśli preferujecie beletrystykę, to
serdecznie polecam najnowszą książkę Krzysztofa M. Kaźmierczaka pt. „Krótka
instrukcja obsługi psa”, inspirowaną sprawą Ziętary. Przy okazji można wesprzeć
inicjatywę autora o wydaniu krótkiej broszury uzupełniającej książkę - części drugiej. W świecie słów z dumą patronuje akcji. Szczegóły
znajdziecie pod adresem https://wspieram.to/Zemsta.
Komentarze
Prześlij komentarz